sobota, 16 marca 2013

Rozdział VI "Atak"

Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czuła na swojej skórze jego pachnący miętową gumą do żucia oddech chłopaka. Woń, przy której nie umiała się skupić i myśleć. Pragnęła, żeby dystans między nimi zniknął.
On pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na jej w tej samej sekundzie. Rękami objął ją w talii. Wplotła palce w jego włosy. Na początku pocałunek był delikatny, subtelny, ale czuć było wzbierającą namiętność. Ona mocniej wpiła się w jego usta. On wsunął język w rozchylone wargi. Jęk wyrwał jej się mimowolnie. Teraz już wiedziała, że tego chce.
Podskoczyła lekko i oplotła nogami jego biodra. Chłopak zrozumiał, o co prosiła. Powoli opuścił ją na łóżko. Ręką delikatnie pieścił po całym ciele. Jej dłonie sunęły po jego umięśnionym torsie w dół, aż do spodni. Jęknął.
Chociaż tego nie potrzebował, chciał się na chwilę od niej oderwać, żeby zaczerpnąć powietrza. Jednak ona nie pozwoliła, aby przestał ją całować. Ich ciężkie oddechy mieszały się ze sobą, zwiększając temperaturę ich ciał. Po chwili chłopak przystawił twarz do jej ciała. Całował ją całą, nie zostawiając ani jednego wolnego centymetra. Kiedy językiem lizał jej brzuch, nagle podniósł twarz.
Emil uśmiechnął się łobuzersko.

***

Joanna obudziła się ciężko dysząc. Po jej plecach spływały zimne strużki potu. Dopiero po chwili zorientowała się, że płacze. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz.
 — To tylko koszmar — pomyślała, kładąc z powrotem głowę na poduszce.
Jednak jej umysł nie chciał przyjąć faktu, że to tylko sen. Ciało dziewczyny aż za dobrze pamiętało dotyk jego dłoni. Nastolatka nie chciała dopuścić do siebie myśli, że jej sen przeszedł do jawy. Usnęła utulona przez zimną noc.

***

Emil stanął na drodze przed domem Pawła.
Z zewnątrz był to skromny, jednorodzinny budynek średniej wielkości, który nie różnił się wielce od innych usytuowanych wzdłuż ulicy. Tak jak większość jednopiętrowy, położony pośrodku zielonego placu, pomalowany na biało, z ciemnym dachem. Przy wejściu znajdował się drewniany ganek, do którego prowadziły trzy równe stopnie. Drzwi były stare, wykonane z grubych desek, zawieszone na solidnych, kutych zawiasach. Z podwórka dobiegały odgłosy walki oraz jęki, gdy ktoś lądował na plecach.
Emil schował ręce za plecami i ruszył w tamtą stronę.
Podwórko było niewielkie. Składało się z ogródka wypełnionego pięknymi, kolorowymi kwiatami, części, gdzie stała drewniana budka i huśtawka oraz pustego miejsca, gdzie zwykle Paweł trenował.
Chłopak zmrużył oczy, gdy słońce wyjrzało zza chmur i oślepiło go promieniami. W końcu dostrzegł Pawła. Trenował walkę z Karoliną. Pot lał się strumieniami po jego twarzy, nagim torsie oraz plecach. Właśnie powalił dziewczynę i stanął nad nią w rozkroku.
Nastolatka pisnęła zaskoczona, gdy Emil pojawił się nagle i przyszpilił Pawła do jedynego drzewa na podwórku.
 — Co to ma znaczyć? — wysyczał, ignorując to, że dziewczyna ciągnie go za ramię. — Sprzeciwiasz mi się? — zapytał. — Ona jest moja, nie rozumiesz tego?! Widziałeś jej przeznaczenie! Przeszukałeś jej pokój, by się upewnić! Ona jest we mnie zakochana od lat. Odkąd mnie poznała, nie może przestać o mnie myśleć. Jeszcze do końca mi nie ufa, ale niedługo to się zmieni. Jestem tym, czego pragnie! Kiedy z nią skończę, będzie tak omotana, że nie przeciwstawi się, gdy wyjawię jej mój plan — rzekł z błyskiem w oku.
Wzmocnił ucisk na gardle Pawła.
 — Nigdy więcej nie waż mi się przeciwstawiać, przyjacielu! Jestem szefem! To MNIE wybrała Śmierć! Za swoje nieposłuszeństwo tym razem dostaniesz tylko ostrzeżenie. Jednak jeśli to się powtórzy — zginiesz! Osobiście poderżnę ci gardło! — krzyknął i puścił nastolatka.
Paweł próbował odzyskać oddech. Emil zastanowił się przez ułamek sekundy, po czym kopnął go w brzuch. Chłopak jęknął, a nastolatek powtórzył cios nogą jeszcze kilka razy. Karolina przerażona wskoczyła między nich. Łzy wściekłości ciurkiem popłynęły po jej policzkach. Mimo tego wzrok miała ostry i z gniewem patrzyła w oczy oprawcy.
 — Chcesz mi coś powiedzieć, mała? — zapytał ironicznie Emil, unosząc brew. — Tak myślałem — powiedział, gdy nastolatka nie odezwała się ani słowem. — Widzimy się niedługo, przyjacielu — rzucił w stronę leżącego, po czym odszedł, gwiżdżąc pod nosem wesołą piosenkę.
Karolina obróciła się przodem do poszkodowanego i pochyliła się nad nim. Podała mu dłoń i powoli pomogła się podnieść.
 — Dziękuję — powiedział chłopak i uśmiechnął się pomimo bólu.
 — Co teraz zrobisz? — zapytała.
 — Pójdę porozmawiać z Joanną. Nie patrz tak na mnie — rzekł, gdy nastolatka spojrzała na niego spode łba. — Muszę z nią porozmawiać. — Przytulił lekko Karolinę. — Wiem, że rozumiesz, przyjaciółko — powiedział, po czym odszedł, zostawiając dziewczynę samą.

***

Korytarze szkolne opustoszały. Była trzecia popołudniu w piątek i tylko nieliczni zostawali w budynku na dziewiątej godzinie lekcyjnej.
Joanna przebrała się w łazience w strój na WF. Chciała zrobić niespodziankę swoim koleżankom z klasy i zobaczyć ich miny, gdy przyjdzie brać udział w lekcji. Wcześniej przez wadę wzroku miała zwolnienie. Jednak dzięki Śmierci jej zmysł uległ naprawie i teraz już mogła ćwiczyć tak, jak zawsze chciała.
Joanna wyciągnęła z torby kartkę, zostawiła zeszyty i piórnik na ławce koło szatni i ruszyła w stronę sali gimnastycznej. Zeszła po kilku schodkach i podeszła do nauczycielki, która, siedząc ze wzrokiem wbitym w dziennik, sprawdzała obecność.
Dziewczyna odkaszlnęła. Kobieta podniosła głowę i spojrzała na nią.
 — Tak… — zerknęła do dziennika — Joanno? — Nastolatka bez słowa podała jej kartkę lekarską, którą zabrała swojej mamie.
 — Mam nadzieję, że nie pozna pisma Emila — pomodliła się w duchu.
 — Stań w szeregu — powiedziała tylko nauczycielka.
Kiedy dziewczyna ustawiła się obok Marty, uśmiechnęła się do niej. Jej postawa mówiła: nie spodziewałaś się tego, prawda? Tamta tylko prychnęła i skupiła się na tym, co mówiła nauczycielka.
 — Czy jest ktoś, kto nie ćwiczy dzisiaj? — zapytała, a gdy nikt się nie odezwał, zamknęła dziennik. — Jak widzicie, dzisiaj ćwiczy tylko wasza grupa, więc macie do dyspozycji całą salę. Siatka jest już rozłożona, więc jak już się pewnie domyślacie, to w siatkówkę będziecie grać. Najpierw jednak przebiegnijcie trzy kółka wokół sali. Potem Marta i Sylwia, wybieracie skład — zwróciła się do dwóch dziewczyn.
Po rozgrzewce obie dziewczyny zaczęły wybierać skład. Joanna została wybrana przez Sylwię jako ostatnia. Drużyny poszły na swoje połowy. Joanna stanęła w miejscu, skąd miała jako pierwsza zaserwować. Pełna obaw wzięła piłkę do ręki. Nie grała w siatkówkę od pierwszej klasy gimnazjum, a gdy wcześniej to robiła, nie szło jej za dobrze. Teraz wiedziała, że nie jest już zwykłym człowiekiem, więc gra pójdzie jej dziesięć razy lepiej, lecz mimo to niepokój pozostał.
Marta i pozostałe dziewczyny ustawiły się w gotowości, by odbić piłkę. Joanna spojrzała w tamtą stronę i, nie spuszczając wzroku z Marty, przybrała pozycję i zaserwowała. W sali rozległy się okrzyki radości jednej drużyny i złości drugiej, gdy piłka uderzyła w podłogę tuż obok Marty i przeleciała nad jej głową. Z trybun rozległ się głośny śmiech. Wszystkie oczy skierowały się w tamtą stronę. To Emil wraz z Dawidem i kilkoma przyjaciółmi.
 — Widzę, Martusiu, że jesteś tak słaba w tę grę, że nawet dziewczyna, która nie ćwiczy od lat na WF-ie jest w stanie cię pokonać — powiedział i uśmiechnął się złośliwie.
Twarz nastolatki przybrała kolor purpury.
 — Co tam, Asiu? — zapytał, kiwając głową w stronę dziewczyny.
Spuściła wzrok.
 — Justyna, podaj mi piłkę — powiedziała do koleżanki, a gdy tamta wykonała polecenie, z powrotem zajęła się grą.
Po czterdziestu minutach lekcji nauczycielka gwizdkiem zarządziła koniec. Wygrała drużyna Sylwii wynikiem 2:0.
Joanna podeszła do drzwi od sali gimnastycznej, gdy z trybun zszedł Emil.
Nastolatka pisnęła cicho zaskoczona, gdy chłopak wpił się w jej usta. Odepchnęła go i w tym samym momencie ktoś odkaszlnął. Spojrzała w stronę osobnika. Był to nie kto inny, jak Marta. Nastolatek, patrząc jej wyzywająco w oczy, przytulił Joannę.
 — Widzimy się za chwilę, prawda? — zapytał i nie czekając na odpowiedź, wyszedł, a za nim jego świta.
Joanna zerknęła ostatni raz na rywalkę, po czym ruszyła w stronę łazienki, by się przebrać.

***

Joanna z Emilem i jego przyjaciółmi, jak wciąż ich nazywała, wracała do domu. Właśnie śmiała się jak nigdy wcześniej.
Była szczęśliwa, jeśli można tak nazwać to czym się kierowała. Wcześniej nigdzie nie wychodziła, nikt jej nie zapraszał, nie pisał do niej smsów ani nie odzywał się na facebooku. Teraz myśl, by mogła wszystko stracić, przerażała ją.
Każdego dnia myślała o tym, że może posługiwać się Emilem, by to wszystko było tak długo, aż jej się nie znudzi. Jednak nie ufała mu bardziej niż wcześniej po tym, jak poznała jego tajemnicę. To, kim był w szkole, okazało się niczym w porównaniu do tego, jak zachowywał się jako Pożeracz Dusz.
Joanna sporo myślała o tych istotach. Następnego dnia po balu przebierańców w szkole rozpoznała część osób, które byli tego wieczoru w lesie. Nie wyróżniali się niczym szczególnym na tle innych, zwykłych ludzi. Wiedziała, że wszystkie te osoby potrafią poruszać się niesamowicie szybko. Dlatego dziwiło ją to, że nadal jeździli samochodami, autobusami lub bardzo powoli wracali piechotą do domu.
Nastolatka odkąd odkryła, że potrafi tak doskonale biegać, codziennie wstawała o szóstej, by nacieszyć się swoją mocą. Kochała to, że mogła tak szybko przemieścić się z jednego miejsca na drugie.
Rozmyślania dziewczyny przerwał Emil, który pocałował ją namiętnie w usta.
 — Muszę cię tu zostawić. W bursie nie lubią spóźnialskich — powiedział, po czym schował ręce w kieszeniach i oddalił się.
Joanna zamrugała zaskoczona, a gdy zrozumiała, że jest już sama, biegiem ruszyła w stronę domu. Po trzech minutach znalazła się pod bramą. Zaśmiała się radośnie, gdyż nawet się nie zmęczyła.
Kiedy spojrzała w stronę ganku śmiech zamarł jej w gardle. Tyłem do niej, a przodem do drzwi, stała wysoka, męska sylwetka. Dziewczyna powoli zrobiła pierwszy krok. Gdy kamyki pod jej stopą chrupnęły, postać obróciła się w jej stronę.
Był to Paweł, a w prawej dłoni trzyma plecak, który nastolatka zgubiła tego samego dnia, co pożywiła się po raz pierwszy. Joanna ruszyła w jego stronę, a po chwili stanęła z nim twarzą w twarz.
 — Czego tutaj chcesz? — wysyczała.
 — Musimy porozmawiać — odparł.
 — Nie mamy o czym — rzekła, po czym go wyminęła.
W momencie, kiedy przekręciła klucz w zamku, chłopak odezwał się:
 — Mogę ci powiedzieć, jaki plan ma Emil.
Joanna gwałtownie obróciła się w jego stronę.
 — Nic nie wiesz — stwierdziła. — Nie mógł ci nic powiedzieć. On ci nie ufa i ty dobrze o tym wiesz — odparła, podeszła do chłopaka i wyrwała mu plecak z rąk. — Dziękuję, że oddałeś mi moją zgubę. Ciężko mi się żyło bez podręczników — rzekła i szybko wbiegła do domu, zatrzaskując za sobą drzwi.
Chłopak zaczął się dobijać.
 — Nie mogę mu otworzyć. Jeśli to zrobię, stracę wszystko, co zyskałam. Nie pozwolę, by ktoś taki zniszczył moje życie. Nie chcę być nikim. Już nigdy więcej — pomyślała. By zagłuszyć hałas, wyszarpnęła z kieszeni bluzy mp4 i włożyła do uszu słuchawki. Zwiększyła głośność i ruszyła w stronę swojego pokoju.

***

Po kilkunastu minutach Paweł zrezygnował. Joanna odetchnęła z ulgą, gdy łomot ucichł. Spokojnie zeszła na dół. Właśnie zaczęła myć naczynia, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. Zdziwiona zakręciła kran i podeszła powoli do drzwi, myśląc, że to chłopak wrócił. Zerknęła przez wizjer i zmarszczyła brwi.
Otworzyła drzwi. Stała przed nią Marta. Włosy miała potargane, wzrok rozbiegany, a dłoń podniesioną, gotową do ponownego dotknięcia dzwonka.
 — Cześć — powiedziała i uśmiechnęła się słodko — Mogę wejść? Chciałam porozmawiać.
Joanna powoli odsunęła się od drzwi, by przepuścić rywalkę. Poprowadziła ją w stronę kuchni. Marta stanęła przy stole i oparła się o blat.
 — O czym chcesz gadać? — zapytała Joanna, stając na przeciwko niej. — Myślę, że tutaj nie ma o czym rozmawiać. Nienawidzę cię, a ty mnie, dobrze o tym wiemy — rzekła zirytowana.
 — Śledziłam cię od kilku dni — powiedziała Marta i uśmiechnęła się triumfująco.
Joanna zastygła z przerażenia.
 — Poznałam twoją tajemnicę i teraz wyjawię ją wszystkim. — W jej oczach pojawił się błysk szaleństwa.
Joanna kątem oka dostrzegła duży nóż leżący na blacie koło zlewu. Powoli zaczęła się przesuwać w jego stronę. Nie spuszczała jednak wzroku z rywalki.
 — Kiedy wszyscy poznają prawdę, zostaniesz zamknięta gdzieś daleko, w jakimś ośrodku badawczym, a ja odzyskam Emila i swoje dawne życie. — Nastolatka dotarła do noża i szybko schowała go za plecami.
Przedmiot ciążył jej w dłoniach.
 — O co ci chodzi? Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. A nawet gdybym miała to i tak nie masz dowodów — powiedziała głośno, patrząc blondynce w oczy.
 — Nie mam? — zdziwiła się Marta, unosząc lewą brew. — Nagrałam cię. Wszystko jest tutaj — rzekła i wyciągnęła z kieszeni swój iPhone. Chwilę później Joanna zobaczyła błyszczący nóż w swojej dłoni i usłyszała jęk rywalki, gdy ostrze zatopiło się w jej brzuchu. Plama krwi na materiale powiększała się błyskawicznie. Marta wbiła przerażone spojrzenie w oczy oprawczyni. Joanna czuła, jak jej serce bije coraz szybciej. Ręce jej się trzęsły, a pot strużkami spływał po jej ciele. Stała jak sparaliżowana.
Po chwili Marta zaczęła ciężej oddychać, a następnie zamknęła oczy i opuściła głowę na pierś. Joanna bezwiednie otworzyła usta i wessała duszę, która pojawiła się nad ciałem. Kiedy dotarło do niej, co zrobiła, rzuciła się w stronę blondynki.
 — Proszę nie. Błagam, tylko nie to — wyszeptała, łkając cicho.
Chwyciła za rączkę noża. Wzdrygnęła się na odgłos, gdy wyciągnęła ostrze z miękkiego brzucha. Odrzuciła narzędzie zbrodni do tyłu. Krzyknęła, gdy uniosła powiekę lewego oka. Ze wstrętem odsunęła się. Oko składało się tylko z białka.
Co robić? Co robić?, zastanawiała się przerażona. W końcu trzęsącymi się rękoma wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer. Emil odebrał już po pierwszym sygnale.
 — Co tam, kotek? — rzucił wesoło.
Joanna w tle słyszała śmiech ludzi.
 — Musisz przyjść do mnie do domu. Zabiłam Martę — wyszeptała i rozłączyła się.

***

Emil pojawił się po kilkunastu minutach. Joanna niespokojnie chodziła w kółko w kuchni. Wzdrygnęła się, gdy ktoś trzasnął drzwiami. Chłopak boleśnie chwycił ją za ramiona.
 — Co ty narobiłaś? Czy wiesz, co to znaczy, kretynko? — krzyknął i potrząsnął nią.
Jego oczy ciskały błyskawice.
 — Au! Puść! To boli — powiedziała, ale Emil tylko zwiększył nacisk na ciało.
Łzy popłynęły ciurkiem po jej twarzy.
 — Ja nie chciałam! Ona mi groziła! Mówiła, że ujawni istnienie Pożeraczy Dusz! — krzyknęła dziewczyna i opadła ze szlochem na kolana, gdy chłopak odsunął się od niej zdziwiony. — Nie chciałam. Ja tylko wpadłam w panikę. Ja nie chciałam jej zabić — powtarzała jak mantrę.
Emil starał się szybko coś wymyślić. Po minucie namysłu podszedł do ciała i wziął je na ręce. Obrócił się twarzą w stronę Joanny, która patrzyła teraz na niego z rozszerzonymi ze strachu oczami.
 — Co się gapisz? — warknął, ledwie hamując wściekłość. — Muszę pozbyć się ciała. Ty zrób coś z tym nożem — powiedział i zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować, wybiegł z domu.
Nastolatka dopiero po dłuższej chwili sięgnęła po ostrze. Wybiegła z domu jak strzała i skierowała się w stronę lasu. Już po nas. Kiedy ktoś się dowie to już nigdy nie wyjdę z celi, myślała przez cały czas.

***

Kiedy dziewczyna wróciła do domu, chłopak już na nią czekał.
 — Wreszcie jesteś. Zająłem się Martą. Podłogę też już posprzątałem. Nie powinno być żadnych śladów. Jeśli nikomu nie powiedziała, że do ciebie idzie, to nikt nawet nie pomyśli o tym, by cię o cokolwiek podejrzewać. A, i zabrałem jej to — powiedział i wyciągnął z kieszeni iPhone Marty.
Joanna złapała aparat w locie, gdy chłopak upuścił go. Spojrzała na niego ze zdumioną miną.
 — Jak możesz być taki spokojny? — zapytała. — Właśnie ukryłeś i okradłeś trupa swojej byłej dziewczyny — rzekła, a jej oczy wypełniły się łzami.
Chłopak wzruszył ramionami i uśmiechnął się łobuzersko.
 — Chyba nie sądzisz, że to dla mnie pierwszy raz? Zabijałem już ludzi, Joanno. Robiłem to z różnych powodów. Z głodu, dla zemsty, rozrywki czy ćwiczeń. Widziałem, jak ludzie giną. Mogłem ujrzeć strach w ich oczach, gdy podchodziłem i wysysałem im duszę. Oni znikali na zawsze, a ja stawałem się silniejszy. Dlatego moje sumienie nigdy nie upomniało się o mnie. Tak już jest. Przetrwają tylko najsilniejsi. To prawda znana od zawsze. — Joannę zatkało, więc spuściła jedynie wzrok.
Trzęsącymi się palcami uruchomiła telefon. Weszła w menu, by znaleźć folder z filmami. Emil zmarszczył brwi , gdy dziewczyna cała zbladła.
 — Co jest? — zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. — Co tam jest? — powtórzył i wyrwał nastolatce urządzenie z rąk.
Dziewczyna opadła na podłogę.
 — Nic tam nie ma — wyszeptała głosem trzęsącym się z przejęcia. — Zabiłam ją tylko dlatego, że skłamała o nagraniu. Nic tu nie ma. Zabiłam Martę bez powodu. Jestem zabójcą — wyszeptała, a jej ciałem wstrząsnął dreszcz.





5 komentarzy:

  1. Czytam, czytam i chcę więcej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć kochanie ♥

    Porno…? Lubię porno. *patrzy z nadzieją*
    Ty dziewico ty, ty. Jak mogłaś no. Nie ma porno. No wiesz co, no.
    Z drugiej strony zapowiadało się tandetnie, to dobrze, że nie ma.
    Z trzeciej… No ty dziewico ty, ty. *wcale nie zwraca uwagi na to, że do niej też tak można z wyrzutem*

    Zostałam wyrwana z rytmu betowania przez tę całą akcję ze zgubionymi dokumentami D:

    Jaki koszmar. Porno-sen. Noboniegwałtprzecież,nie?

    …?!!! AHAHAHA.
    …No i przestało mi się to opowiadanie podobać. No ale nic, może się to zmieni.
    Jak ja nienawidzę takich historii, gdzie miłość przesłania taki fajniutki aspekt fabularny D:

    Podoba mi się nazywanie innych Pożeraczy (tak się nazywali?) "przyjaciółmi". Kojarzy mi się z jakąś książką, ale nie mogę sobie przypomnieć jej tytułu…

    …A taka klasa teatralna to nawet do 20, o. (Czyli kolejne wspomnienie Amiczka).

    Też mam kartki od mamy. Podpisane przez lekarza i z pieczątką :D Tylko wypisuje mi kuzynka/koleżanka/mama/ktoś :D
    Ale zwolnienie z w-fu lub powrót na w-f to już grubsza sprawa, załatwiana za pośrednictwem dyrekcji, także…

    Mój nauczyciel w podstawówce pozwalał mi nie grać w siatkówke na podstawie czegoś, co obecnie nazwalibyśmy klauzulą sumienia… Bo wiesz, moja mama była w kadrze kraju, sukcesy i w ogóle, a ja to totalna porażka :D
    A potem się zwolniłam z w-fu całkowicie, o.

    Jaka rywalka, jak rywalka? Nagle go chcesz? Dziewczyno, co to za wypisywanie zwolnień, co to za rywalizacja, co się w ogóle dzieje?! Ogarnij się.
    Twardym trzeba być.
    Nie będzie Ci facet zmieniał osobowości, tfu.

    Ha, dobrze pamiętałam nazwę! Soul Eater rządzi, tak zupełnie przy okazji. Moje ukochane anime i jedyna manga, którą mam u siebie w domu <3

    Nadludzka siła i nie wejdzie przez okno? Dupa wołowa, a nie Pożeracz.

    A, błąd, tak się nie robi. Po pierwsze nie zerka się w poszukiwaniu broni, bo napastnik może to zauważyć i przez to samemu ją dostrzec. Po drugie każdy Przygotowany wie dokładnie jaki ma rozkład ułożenia noży w kuchni by wziąć go tak naturalnie, jakby nigdy nic. I roztrzaskać mordercy łeb.
    No, ale to błąd nowicjusza. Może ją Śmierć podstaw obrony kiedyś nauczy.
    *Wcale nie śpi z nożem pod poduszką i nie potrafi zabić na czternaście różnych sposobów i wcale nei krzyczy "Pablo!" kiedy ktoś ją atakuje, no wcale*

    - Co tam, kochanie?
    - Gośka, zabiłam kogoś.
    - Dużego?
    - A jakie to ma znaczenie?
    - No wystarczy szpadel czy mam wziąć piłę, bo na raz nie damy radę go przenieś?
    ♥ ♥ ♥

    Kolejne błędy. Kolejne. Narzędzie zbrodni wyrzucasz co najmniej 200km od miejsca swojego zamieszkania. Najlepiej do jeziora. Ale co najmniej 200km od siebie. A jeszcze lepiej w innym kraju.

    (Nie, nie jestem morderczynią. Tylko moja mama kocha kryminały i piszę jeden na jej pięćdziesiąte urodziny… A poza tym od dziecka kocham seriale kryminalne, o).

    Przetrwają najsilniejsi, owszem. I coś czuję, że to nie będzie Joanna. Beznadziejna coś jest.

    Jak bez powodu? Groziła Ci.

    If you ever feel alone and
    The glare makes me hard to find
    Just know that I'm always
    Parallel on the other side

    CeS

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się ten rozdział podoba najmniej chyba. Liczyłam, że będziesz wszystko rozciągała i dawała czas na akcję, a ty natomiast zaczęłaś pędzić na łeb na szyję XD Szkoda. Nieco się rozczarowałam. Może przełknę jeszcze tą gulę, a ponowne odsłony zadowolą mnie bardziej. Na dziś to koniec, wrócę jutro.
    P.S Poczytaj o miejscach w ludzkim ciele, które odpowiadają za szybką śmierć. Rana brzuszna byłaby bolesna, ale śmiertelna jedynie po długim wykrwawianiu. Morderstwo przez ciebie opisane dla mnie było mało wiarygodne :P

    OdpowiedzUsuń
  4. 23 year old Dental Hygienist Rollin Marquis, hailing from Beamsville enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Snowboarding. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Ferrari 275 GTB. wejdz tutaj

    OdpowiedzUsuń