Joanna obudziła się nad ranem. Nie otwierając oczu, swoim
starym nawykiem, chciała ze stolika nocnego zabrać okulary. Przeklęła
cicho, zirytowana, gdy zorientowała się, co robi. Otworzyła oczy i siłą
woli zdusiła jęk.
Obok niej leżał Emil. Był odkryty, więc dziewczyna dobrze
widziała, że ma na sobie tylko bokserki. Jego ręka spoczywała na jej biodrze.
Długie rzęsy rzucały cienie na policzki. Nie chcąc obudzić chłopaka, złapała go
lekko za nadgarstek i delikatnie zdjęła rękę ze swojego ciała.
Odkryła się i usiadła na brzegu łóżka, po czym
postawiła stopy na ziemi. Cicho i powoli podniosła się. Rozejrzała się.
Paweł spał na fotelu zaraz przed telewizorem. Na niewielkim stoliku leżały
puste puszki po piwie.
Na palcach, by nie obudzić chłopaków, poszła do łazienki.
Zamknęła drzwi.
***
Emil zacisnął ramiona. Otworzył gwałtownie oczy, gdy
napotkał jedynie próżnię. Rozejrzał się zdezorientowany, mrugając szybko.
Spojrzenia Emila i Pawła spotkały się.
— Gdzie ona jest? —
zapytał, powoli wstając i wkładając na siebie pośpiesznie wczorajsze
ubrania.
— W łazience —
odparł Paweł.
— Długo tam siedzi?
— Jakieś
czterdzieści minut
— Aż tyle? — zdumiał
się blondyn.
— Czego się
spodziewałeś? Przecież to dziewczyna.
Joanna prychnęła rozbawiona, słysząc wymianę zdań
chłopaków. Zanurzyła się w wodzie pełnej piany aż po sam czubek głowy.
— Jak tu wrócić do domu? — zastanowiła
się. — Normalnie nie ucieknę, bo mnie
złapią. Hm... Powinnam znaleźć działający telefon i zadzwonić na policję.
Ale co ja im powiem? "Dzień dobry. Nazywam się Joanna Kot. Dwa dni temu
zabiłam koleżankę, a potem wyssałam jej duszę, a teraz zostałam
porwana przez jej byłego chłopaka." To nie jest najlepszy pomysł —
zreflektowała się. — Nie mogę zostać z
Emilem i Pożeraczami, ale nie mogę wrócić też do domu. Prędzej czy później
w jakiś sposób zdradziłabym się, że wiem coś o śmierci Marty.
Rodzice? Paweł powiedział, że zostawił im list. Więc pewnie nie będą mnie
szukać. Co ja mam robić, do cholery?!
— Co robimy? — zapytał
Paweł, kiedy jego przyjaciel przeczesał ręką włosy.
Emil, wymownie milcząc, spojrzał na drzwi od łazienki. Jak
na komendę obaj wstali i wyszli na korytarz.
Joanna nadstawiła uszu. Ogarnęły ją złe przeczucia, gdy
nie udało jej się wychwycić żadnego słowa. Wyszła z wanny i opuściła
pomieszczenie.
Zmarszczyła nos, kiedy nie dostrzegła chłopaków. Wtedy
wyczuła ruch po drugiej stronie drzwi prowadzących na korytarz. Podeszła na
palcach i przyłożyła do nich ucho.
— Joanna dziwnie
się zachowuje. Tak jak kiedyś. Chociaż w sumie nigdy nie zachowywała się
racjonalnie. Na przykład wczoraj. Żebyś widział w jaką wściekłość wpadła,
kiedy nie chciałem jej powiedzieć gdzie jedziemy — rzekł Emil.
— Też byś się
wściekł. Każdy by się wściekł. Zabrałeś ją siłą z domu i nawet nie wie
dokąd ją wleczesz. Martwi mnie co innego. Co, jeśli Joanna jakoś się nam
wymknie i komuś o nas doniesie? Co jeśli pójdzie na policję i przyzna
się do wszystkiego i wyda też ciebie? To, że pomogłeś pozbyć się śladów?
Co wtedy? — zapytał Paweł.
Joanna zadrżała, gdy wyczuła w jego głosie niepokój.
— Spokojnie,
przyjacielu. Jak dotrzemy na miejsce, każe jej pilnować. Sam też będę miał na
nią oko. Mam plan. Sprawię, że zostanie ubezwłasnowolniona. Będzie tak omotana,
że nie będzie w stanie o niczym decydować. Już moja w tym głowa,
by się od nas uzależniła.
Nastolatka poczuła się, jakby dostała obuchem w głowę.
Zamroczyło ją na chwilę. Oparła się całym ciałem o stolik.
Spadł z niego wazon z kwiatami i rozsypał się w drobny mak.
Przerażeni chłopcy wpadli do pokoju. Rozejrzeli się zdezorientowani, a po
chwili ich wzrok padł na dziewczynę.
Paweł jęknął i wycofał się tyłem z pokoju. Emil
uśmiechnął się łobuzersko. Nastolatka powędrowała za jego wzrokiem. Krzyknęła,
gdy zorientowała się, że stoi przed chłopakiem naga. Obróciła się na pięcie
i wbiegła do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Zanim jednak domknęły
się, usłyszała jeszcze za sobą śmiech.
***
Od porannego incydentu minęło kilka godzin. Paweł i Emil
cały czas uśmiechali się pod nosem i od czasu do czasu wybuchali śmiechem.
W końcu, około trzynastej, Paweł zajechał pod dom. Emil
obrócił się do tyłu i dotknął ramienia Joanny. Dziewczyna przebudziła się.
— Jesteśmy na
miejscu — powiedział i wysiadł.
Dziewczyna zrobiła to samo. Otworzyła szeroko oczy
ze zdumienia, gdy znalazła się na zewnątrz.
Dom był ogromny, zbudowany z czerwonej cegły. Równie
wielki, spadzisty dach został wyłożony brązowymi dachówkami. Był tam też duży
drewniany ganek, który prowadził do wejścia. Budynek prezentował się bardzo
okazale.
— Jak ci się
podoba? — zapytał Emil.
Joanna nawet na niego nie spojrzała.
— Jest perfekcyjny.
W każdym calu — odparła, nie mogąc nasycić się widokiem. Naprawdę jej się
podobał, na ile mógł w tych okolicznościach.
— Dobrze, że tak
sądzisz. Od dzisiaj będziemy tutaj mieszkać. — Dziewczyna zmarszczyła brwi.
— Tylko ja, ty
i Paweł? — zapytała niespokojnie.
— Nie — odparł.
Odetchnęła z ulgą.
— Byłoby fajnie,
ale nie. — Chłopak puścił do niej oko.
Spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
— Zamieszkamy tutaj
jeszcze z dwudziestoma osobami, a pozostałe dwadzieścia zajmą dom oddalony
od naszego o dwa kilometry. Przyjechaliśmy jako pierwsi, więc możemy wybrać
sobie pokoje. Są różne. Każdy znajdzie coś dla siebie. Łączy je tylko to, że
w każdym są podwójne łóżka. rzekł i zaśmiał się.
Joanna przeniosła wzrok na Pawła, który stał z tyłu.
Chłopak, czując na sobie jej spojrzenie, uśmiechnął się łobuzersko. Nastolatka
zaczerwieniła się i ruszyła w stronę ganku.
***
Joanna wybrała pokój znajdujący się na strychu. Był
piękny. Taki, jaki zawsze chciała mieć.
Miał ogromne okno z widokiem na las. Był też szeroki
parapet, na którym dziewczyna mogła usiąść i w spokoju pogapić się w gwiazdy.
W pomieszczeniu na środku znajdowało się duże, małżeńskie łóżko.
— Przynajmniej raz Emil nie kłamał —
pomyślała.
W prawym rogu stało biurko z ciemnego drewna, a na
nim całkiem nowy laptop. Znajdowała się też tutaj duża komoda i regał na
książki. Obok był bujany fotel.
Joannę dziwiło, skąd Pożeracze Dusz mają tyle pieniędzy,
że stać ich na to wszystko. Niby Emil powiedział, że to z polisy
ubezpieczeniowej, ale jakoś mu nie wierzyła. Nie miała jednak odwagi zapytać go
o coś więcej. Nie, nie przerażał jej gniew chłopaka, lecz to, czego
mogłaby się dowiedzieć.
Dziewczyna natychmiast po rozejrzeniu się po pokoju
podeszła do biurka, otworzyła laptop i włączyła go. Opadła na krzesło
i kiedy komputer był już gotowy do użytku, natychmiast nacisnęła ikonkę
przeglądarki. Wcale się nie zdziwiła, gdy okazało się, że Internet nie działa,
jednak mimo to wyrwał jej się jęk rozczarowania.
— Co robić? — pomyślała i wtedy
usłyszała nadjeżdżające samochody. Natychmiast wstała z miejsca i podeszła
do okna. Przystawiła nos do szyby i zobaczyła kilka ciężarówek. Właśnie
przyjechali Pożeracze. Będzie zabawa, pomyślała nastolatka i odeszła od
okna by przywitać resztę ludzi. Bardzo była ciekawa, kto jeszcze jest taki jak
ona.
***
Kiedy schodziła na dół była pewna obaw. Nie było jednak
tak źle, jak myślała. Przedstawiła się każdemu po kolei, a gdy dostrzegała
na ich twarzach uśmiechy, odwzajemniała je z przyjemnością.
Jedynie gdy stanęła przed Karoliną, przyjaciółką Pawła,
nie dostrzegła na jej twarzy uśmiechu, lecz grymas. Powitanie Joanny zbyła
milczeniem.
— Podoba ci się ten
dom? — zapytała dziewczyna z uśmiechem na ustach.
— Może być. Byłby
lepszy, gdybym przeprowadziła się tutaj z własnej woli. — Niezrażona niechęcią
dziewczyny kontynuowała próbę wciągnięcia ją w konwersację:
— Serio? Mnie się
bardzo podoba. Jesteś przyjaciółką Pawła, prawda? Jego przyjaciele są moi
przyjaciółmi — rzekła z szerokim uśmiechem, który zszedł jej z twarzy, gdy
Karolina przysunęła usta do jej ucha.
— Nie udawaj takiej
miłej — wyszeptała. — Marta też próbowała mnie oszukać, ale ją przejrzałam
i ciebie tak samo. Możesz zwodzić wszystkich wokół. Oni mogą ci wierzyć
czy nawet ufać, ale ja nie dam sobą manipulować. Paweł jest najlepszym
przyjacielem, jakiego w życiu miałam. Jeżeli będzie przez ciebie cierpiał,
osobiście poderżnę ci gardło, jasne? — wysyczała z nienawiścią.
Joanna drgnęła. Karolina odsunęła się.
— Miło mi cię
poznać — powiedziała głośno, jak gdyby dosłownie sekundę temu nie groziła
Joannie śmiercią.
Dziewczyna zrozumiała dlaczego. Sekundę później Paweł
podszedł do nich i objął obie.
— Cieszę się, że
moje dwie przyjaciółki się polubiły — rzekł i uśmiechnął się.
— Nie mogłoby być
inaczej — powiedziała z udawanym entuzjazmem Karolina.
— Genialnie.
Zostawiam was teraz, miłe panie — rzekł i odszedł.
Dziewczyny odprowadziły go uśmiechem.
— Bosko. Na pewno
zostaniemy przyjaciółkami — powiedziała Karolina, uśmiechnęła się złośliwie do
Joanny i ruszyła w stronę schodów.
***
Joanna wystawiła
głowę przez uchylone drzwi. Rozejrzała się po korytarzu, wypatrując czy nikt
nie idzie. Kiedy nikogo nie dostrzegła, otworzyła szerzej drzwi i postawiła
stopę na dywanie. Rozejrzała się jeszcze raz. Nikt nie szedł. Powoli zaczęła
zamykać drzwi. Nastolatka skrzywiła się, kiedy zawiasy zapiszczały.
— Kurczę —
pomyślała i rozejrzała się po raz kolejny zaniepokojona. Kiedy nikogo nie
dostrzegła, ruszyła przed siebie. — Muszę
znaleźć telefon. Laptop z dostępem do Internetu. Cokolwiek. Muszę się
skontaktować z policją, siostrą, rodzicami. Bez znaczenia. Muszę stąd po prostu
wiać. Gdzieś mam konsekwencje. Zabiłam Martę, więc muszę za to odpowiedzieć
— myślała, skradając się. Powoli podchodziła do każdych drzwi i przystawiała
do nich ucho. Kiedy niczego nie słyszała, wchodziła do środka i rozglądała
się za jakimś urządzeniem do komunikacji. Jak na złość, we wszystkich
pokojach, które sprawdzała, nie było ich. — W sumie…
Gdzie są wszyscy? — zastanowiła się, gdy w kolejnym pokoju nikogo nie
było. W końcu doszła do wniosku, że muszą być w sali do gier.
Nastolatka doszła do końca korytarza. Zmarszczyła brwi
zdziwiona, gdy zobaczyła, że ostatnie drzwi są większe od pozostałych. Kiedy
przystawiła do nich ucho i niczego nie usłyszała, nacisnęła klamkę i podciągnęła.
Nic to nie dało. Drzwi były zamknięte.
— Co jest? — pomyślała.
— Zgubiłaś się?
Nastolatka obróciła się gwałtownie przestraszona. Stała
przed nią kobieta. Wyglądała na trzydzieści lat. Była średniego wzrostu. Długie,
blond włosy sięgały do połowy pleców. Pełne kształty i długie nogi
przyciągały spojrzenia mężczyzn.
— Przestraszyłam cię? — zapytała. — Och. Nie
znamy się. Przyjechałam niedawno. Jestem Magda — powiedziała i uśmiechnęła.
— Joanna — odparła
Aśka, zastawiając się w myślach jaki kit wcisnąć blondynce. — Szukałam
pokoju Emila — odpowiedziała w końcu.
— Serio? Pokój
Emila jest na samej górze. Na poddaszu, a nie tu, na pierwszym piętrze — odparła
Magda.
— Och. Dzięki. To
wiesz… — Wskazała palcem górę. — Pójdę już. Do zobaczenia później! — powiedziała
i oddaliła się szybko. Obejrzała się tylko raz. Magda pomachała jej.
Joanna odmachała i ruszyła pośpiesznie na górę.
***
Był wieczór. Joannie nie udało się znaleźć działającego
telefonu ani komputera z dostępem do Internetu. Dlatego po kolacji wyciągnęła
książkę i zajęła się czymś co dobrze znała.
Była właśnie w bardzo ważnym momencie fabuły, gdy
usłyszała na dole poruszenie. Niechętnie odłożyła lekturę i wstała, by
sprawdzić, co się dzieje. Przystanęła na górze schodów. Twarzą w stronę
dziewczyny stali Paweł i Emil, a plecami do niej obcy chłopak.
Dziewczyna przymrużyła oczy, by zobaczyć kto to. Postać
jak na komendę spojrzała w stronę schodów.
— Joanna?! — krzyknęła
zaskoczona postać. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdumieniem wypisanym
na twarzy. — To ja. Damian.
— Damian?! — pisnęła
nastolatka, a chłopak pokiwał głową. I wtem zanim zdążyła pomyśleć,
Joanna zbiegła ze schodów z piskiem. Wpadła w ramiona chłopaka,
a on ją przytulił.
Emil i Paweł patrzyli na to ze zdumieniem.
— Czy to naprawdę
ty? — zapytała Joanna z niedowierzaniem, kiedy odsunęła się od nastolatka.
— Też nie wierzę,
że cię widzę, słoneczko — odparł, uśmiechając się przyjaźnie.
— Słoneczko? — wyszeptał
Paweł, patrząc na Emila.
— Wiem tyle co
i ty — odpowiedział blondyn, wzruszając ramionami.
Joanna spojrzała na chłopaków i wybuchła śmiechem,
gdy obaj w tym samym czasie zacisnęli jednakowo szczęki.
— Och. No tak. Damian
to mój przyjaciel z podstawówki. Po zakończeniu szóstej klasy wyjechał do
Anglii i urwał nam się kontakt. Tyle lat — zwróciła się do Damiana. — Jak
mnie poznałeś? Zmieniłam się.
— Poznałem po
oczach. Niewiele znam osób o takich tęczówkach, jak twoje. Aśka
zarumieniła się.
— Więc... Mamy
sobie dużo do opowiedzenia, prawda? — powiedziała i uśmiechnęła się
nieśmiało.
— Nawet sobie nie
wyobrażasz, jak wiele — odparł, a w jego głosie można było wyczuć wielką
radość.
Dziewczyna przyjrzała się przyjacielowi sprzed lat.
Wyglądał inaczej. Nastolatka zapamiętała go jako niskiego,
chuderlawego chłopca, którego mógł porwać najmniejszy nawet podmuch wiatru.
Teraz był szeroki w barkach. Mięśnie na brzuchu odznaczały się pod cienką
bawełnianą koszulką. Na umięśnione ręce wystąpiły grube żyły. Joanna
zastanawiała się, czy muskulatura chłopaka jest wynikiem ciężkiej pracy, czy
może daru od Śmierci. Wzrostem dorównywał Pawłowi.
Dziewczyna spojrzała na jego twarz. Kwadratowa szczęka
i ostre rysy nadawały mu wyglądu rycerza. Miał duży, krzywy nos. Jego
blada skóra sprawiała wrażenie, jakby chłopak zrobiony był z marmuru. Krótko
przystrzyżone, brązowe włosy nadawały powagi. Kiedy się uśmiechał, jego pełne,
różowe usta rozciągały się na całą twarz. Pod prawym okiem miał małą, brązową
bliznę.
A oczy… To przez nie Joanna się z nim zaprzyjaźniła.
Damian też miał heterochronię. Jedno oko zielone, drugie niebieskie. Dzieci
nadały mu w podstawówce przydomek Odmieniec.
Joanna drgnęła, gdy odezwała się nagle Marta.
— No, no, no. Aśka
ma przystojnego kolegę, kto by pomyślał.
— Zamknij się — syknęła w głowie. Lokatorka
zaśmiała się i zniknęła.
— Zmieniłeś się — powiedziała.
— Co się z tobą stało? Wyglądasz jak ci wszyscy goście w filmach akcji — powiedziała
i roześmiała się serdecznie.
— Wpadłem do studni
życzeń — odparł.
Dziewczyna zafundowała mu kuksańca w ramię. Od razu
tego pożałowała, bo chłopak miał mięśnie twarde jak stal.
— Bardzo śmieszne —
powiedziała. — Tęskniłam, wiesz? Te lata bez ciebie były jak sen. Najgorsze
sześć lat mojego życia.
— Też tęskniłem,
mała — powiedział. — Teraz nadrobimy stracony czas. — Paweł i Emil
przypatrywali się całej sytuacji ze zdumieniem.
— Chodź do mojego
pokoju. — Chłopak obejrzał się do tyłu jakby sprawdzał, czy o niego
chodzi. — Nie masz na co liczyć. Teraz nie wypuszczę cię z rąk — rzekła i pociągnęła
go schodami w górę. — Dobranoc, chłopaki — krzyknęła jeszcze przez ramię
i wciągnęła przyjaciela do pokoju, zostawiając osłupiałego Emila i Pawła
na środku korytarza.
***
Joanna weszła do pokoju i usiadła na brzegu łóżka.
Dłonią poklepała miejsce obok, by Damian usiadł przy niej. Chłopak zajął
miejsce. Siedział tak blisko nastolatki, że czuła jego mocne męskie perfumy,
które drażniły w nos.
— Powinnam czuć zażenowanie, jak zwykle, ale
przy nim nie potrafię się stresować — pomyślała, splatając swoje palce z
jego.
— Co się z tobą
działo przez te wszystkie lata? — zapytała, uśmiechając się.
— Kiedy
przeprowadziłem się do Londynu i tam zacząłem chodzić do szkoły, strasznie
za tobą tęskniłem — rzekł z błyskiem w oku. — Nawet nie wiesz, jak
rozpaczałem. Chciałem wracać do Polski. Do ciebie. Nie mogłem ani jeść, ani
spać. Rodzice cały czas powtarzali, że kiedyś zapomnę o przyjaźni. Jednak
ja nigdy nie zapomniałem o chwilach spędzonych z tobą. Ból zelżał tylko
trochę. W dniu twoich szesnastych urodzin chciałem do ciebie napisać, ale
zabrakło mi odwagi. Pomyślałem, że teraz masz własne życie, nowych znajomych
i nie ma w twoim świecie miejsca na przyjaciela sprzed lat.
— Nigdy nie zapomniałam
o tobie! — zaprotestowała gwałtownie Joanna, a wzruszenie ścisnęło ją
za gardło. — Myślałeś, że mam własne życie? Co to za życie bez ciebie, Damian?
Kiedy odszedłeś, zostałam sama jak palec. Joanna Odmieniec. Moje życie było
puste. Zagłębiłam się w świat książek, by chociaż na chwilę zapomnieć
o otaczającej mnie rzeczywistości. Zostałam w tyle. Nikt nigdy nie
polubił mnie za to, jaka jestem. Nie miałam żadnych przyjaciół. Marzyłam
o śmierci. Każdego dnia i nocy modliłam się o nią do Boga. Nie
wiesz nawet, ile razy brałam nóż do ręki z zamiarem pozbycia się siebie. Jednak
nie mogłam tego zrobić. Byłam zbyt wielkim tchórzem, by odebrać sobie życie.
I wtedy nadszedł ten dzień. Zginęłam w wypadku samochodowym, a Śmierć
przywróciła mi moją duszę. — Chłopak spojrzał na przyjaciółkę ze zrozumieniem.
— Ja byłem w górach.
Wspinałem się. Robiłem to już wiele razy, ale tego dnia miałem pecha.
Poślizgnąłem się. Spadłem z kilkuset metrów. Ocknąłem się, leżąc na kamieniach.
Powinienem był się zabić, pomyślałem. I wtedy w mojej głowie rozległ
się głos: dałam ci drugą szansę. Nie zmarnuj jej.
Tego dnia postanowiłem wrócić. Zostawiłem rodziców, życie
w Londynie i poleciałem do Polski. Cieszyłem się jak głupi z szansy,
którą dostałem od Śmierci. — W głosie chłopaka zabrzmiał sarkazm. —
A potem odkryłem konsekwencje bycia wskrzeszonym. — Joanna pokiwała
ze zrozumieniem głową.
Wplotła palce w jego włosy. Chłopak spojrzał na nią
zdumiony. Jęknął, gdy nastolatka wpiła się w jego usta. Odwzajemnił
pocałunek. Kiedy dotarło do niego, co wyprawia, odsunął od siebie dziewczynę.
— Nie mogę, słońce.
Chcę, ale nie mogę. Pragnę cię całować i więcej nie wypuścić z rąk, ale
nie mam do tego prawa. Teraz ci się wydaje, że tego chcesz. Stęskniłaś się
i nie myślisz trzeźwo. Co, jeśli jutro będziesz żałować tego, co zrobiłaś
dziś? Nie mogę dopuścić do tego, żebyś mnie znienawidziła. — Dziewczyna
odwróciła wzrok, by nie dostrzegł łez.
Jej serce pękło na pół. Pierwszy raz w życiu poczuła,
jak to jest być odrzuconym.
— Kochanie… — zaczął
cicho.
— Wyjdź stąd — powiedziała
cierpkim głosem Joanna.
— Ale… — zaprotestował
Damian.
— Wynocha! — krzyknęła.
Chłopak wstał. Cofnął się gwałtownie, gdy do pokoju wpadł
Paweł. Jego wzrok wędrował od Joanny do Damiana.
— Zabierz go stąd —
wyszeptała nastolatka. — Nie chcę go widzieć.
— Asia… — zaczął
Damian, ale Paweł ostro mu przerwał:
— Kazała ci wyjść.
— Kiedy nie ruszył się, podszedł do przyjaciela Joanny i złapał go za
koszulkę.
— Wyjdźcie stąd
obaj. Jestem zmęczona — rzekła nastolatka i podeszła do okna.
Paweł wyprowadził intruza z pokoju. Kiedy zamknęły się za
nimi drzwi dziewczyna chwyciła zostawiony na parapecie szkicownik i rzuciła
nim. Uderzył o ścianę i spadł na podłogę.
— Co się ze mną dzieje? — pomyślała
Joanna, patrząc na swoje dłonie. — Przestaję
być sobą. Potrzebuję pomocy.
***
Po pokoju rozniósł się odgłos uderzania sztang o siebie.
Bycie Pożeraczem miało wiele zalet, ale mięśnie trzeba było wypracować samemu.
Pot spływał po
nagim torsie Emila. Mięśnie miał napięte. Niebieskie, grube żyły pokazały się.
Chłopak upuścił sztangi, gdy w pomieszczeniu trzasnęło. Obrócił się.
Śmierć stała przy drzwiach. Całą jej postać otaczał mrok.
Długa, czarna szata zaszeleściła, gdy istota ruszyła w stronę blondyna. Chłopak
wstał i ściągnął łopatki.
— Masz kolejne
zadanie — powiedziała.
Emil uśmiechnął się z zadowoleniem na samą myśl o tym,
ale uśmiech zamarł mu na ustach, gdy usłyszał dalsze słowa:
— Masz zabić Pawła.
Nadszedł jego kres.
— Nie mogę! Nie
zrobię tego! — zaprotestował gwałtownie. — Przecież mówiłaś, że jest potrzebny,
by wszystko się udało! Nawet go nie dotknę! — Kościste place zacisnęły się
wokół szyi chłopaka.
Śmierć uniosła go.
— Będziesz robić,
co ci każę! — krzyknęła, a szyby zadrżały. — Masz się go pozbyć. Namów go
do zaprzestania pożywiania się. A kiedy jego dusza pozostanie ledwie
wspomnieniem, zastrzel go. Jest niebezpieczny. Zniszczy mój plan, a twoja
praca pójdzie na marne. Stworzenie go było największym błędem, jaki mogłam
popełnić. Pamiętaj, dałam ci nowe życie, więc mogę ci je także odebrać. — Emil
otworzył szeroko usta jak ryba próbując złapać oddech.
Po pomieszczeniu rozniósł się zapach siarki, gdy Śmierć
zniknęła w obłoku dymu.
I znowu betowała moja narzeczona Ces <3
O mój Boże! Esencja piękna zamknięta w Twoim opowiadaniu. Zakochałam się normalnie. Zazdrość chłopaków o Damiana, boskieee. I to jeszcze, że danonek to ciasteczkooo! Mruuuuuuuuuuuał.
OdpowiedzUsuńZabić Joanne, ale... jak too? Wr, kobieto. Masz Ty łeb. Na temat rozdziału mogę powiedzieć krótko : *.* : O . !
♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńJakby był nagi, to rozumiem, ale w bokserkach? Pfff.
Swoją drogą jaki cham. Żeby Paweł na fotelu spał.
A Paweł to pipa. Mówiłam już to? Mówiłam chyba.
Fajni rodzice. Szukałabym, oj szukałabym. I odpuściła dopiero, kiedy dziecko w cztery oczy powiedziałoby mi, że mam się odwalić.
Bo przecież taki list może być właśnie podrzucony przez obcego. Zwłaszcza drukowany.
Moja mama zrobiłaby tak samo, co znacznie skomplikowało mój plan ucieczki z domu. (Wyeliminowało to, że mam tu Internet, haha).
Tak mi teraz wpadło do głowy, że napiszę Ci fanfik do tego opka, o.
Mam już nawet pomysł. Tylko muszę odmłodzić siostrę Joaśki.
Opuściła pomieszczenie. W sensie nago? :D Hyhy.
To wtedy uciekniecie do Meksyku. Meksyk jest fajny.
WIEDZIAŁAM. Wiedziałam, że jest naga.
Pipa z tego Pawła. I z Emila. Laski nago nie widzieli, że dalej się śmieją?
Podwójne łóżka są cudowne. Kiedyś Gośka stwierdziła, że jak będzie miała faceta na stałe, to porażka, bo przecież podwójne łóżko jest za małe dla niej samej, a co dopiero dla niej i kogoś.
W sumie popieram, też wolę spać sama na podwójnym. Cóż. Poczwórne robią? :D
Zabijasz wpływowych ludzi, masz pieniądze. Wpływowy człowiek zostaje Pożeraczem, masz pieniądze. Proste, logiczne, oczywiste.
Zaraz, czyli te domy były ustawione, że tego i tego dnia się zjeżdżają… No to Paweł nakłamał. Albo Emil. Że to przez nią uciekają. Znów.
Nie lubię Karolin, mówiłam Ci kiedyś?
- Słoneczko?
- Wiem tyle co i ty.
Obaj spojrzeli na siebie nieporadnie, jak dzieci, którym ktoś odebrał zabawkę.
Ja się tak zawsze na brata w sumie rzucam. Mimo, że "kontakt się urwał".
"Wpadłem do studni życzeń" ląduje w zeszycie cytatów. Znaczy, jeśli Kinga zechce to wpisać.
Znasz go od lat, nie możesz przy nim czuć zażenowania, pff.
Ja pierdolę, jaka głupia laska. Ja pierdolę.
Pociesza mnie to, że też jej nie lubisz, kochanie.
Paweł-osobisty-strażnik?
A ona jest głupia. No.
Korzystając z okazji, trzecie wspomnienie, o trzeciej polonistce. Z podstawówki. I podobnie jak we wspomnieniu z liceum, występuje w nim Śmierć, ha!
No więc to był sen. W tym śnie widziałam wszystko z góry. Ja, podpięta do bardzo wielu rurek utrzymujących mnie przy życiu… A obok mojego łóżka ona. Polonistka.
Ubrana w tę samą garsonkę, umalowana tak samo jak zawsze. Ciemna kreska, niebieski cień do powiek. Usta ściśnięte, ponura mina. Aparatura przestaje działać.
Ja umieram, jestem wciągnięta, ta obserwująca w ciemność. Boli jak cholera. Ale bardziej boli świadomość, że umarłam. Świadomość odejścia. Płaczę bardzo długo.
A potem jest anioł stróż, Jezus i wgl schiza. A na końcu się budzę. I decyduję się na ponowne branie psychotropów.
Masz psychiczną narzeczoną, cieszysz się? <3
When I see your face
There’s not a thing that I would change
Cause you’re amazing
Just the way you are
And when you smile,
The whole world stops and stares for a while
Cause girl you’re amazing
Just the way you are
CeS
Wróciłam po dłuższej przerwie (wybacz), ale mama mnie odwiedziła i w ogóle nie siedziałam przy kompie :) Teraz skoro mam dzień wolny, mogłam powrócić do czytania. Ja jak to ja, nie byłabym sobą gdybym ci nie po marudziła, prawda? Tak więc: Emil... hmmm... mam wrażenie, że nie ustaliłaś jego osobowości i sterujesz nim na taką modłę jaka ci akuratnie w danej chwili przypadnie do głowy. Nie podoba mi się to, bo prawdziwość go jako osoby znacznie spada. Dodatkowo kolejny przystojniak na horyzoncie. Damian! Uwaga drogie panie, trzymamy spódniczki XD Rzucenie się Joanny na niego i głupkowata reakcja była jak z jakiejś brazylijskiej telenoweli. Jeszcze trochę, a ogłupieję od jej zapędów. Za szybka przemiana z małej, trzęsącej się kulki w dziewczynę rzucającą się na facetów. Brakowało mi wstępu, rozmowy dłuższej niż ta opisana. kilkudniowych podchodów. To wszystko takie udawane, nie ma w tym realizmu... Szkoda, bo zaczynało się naprawdę sumiennie z twojej strony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i biegnę dalej :D