Była niedziela, dziewiąta rano. Joanna zeszła na dół
i weszła do kuchni. Pomieszczenie wypełnione było Pożeraczami. Z każdą
kolejną sekundą harmider narastał. Ludzie siedzieli dosłownie wszędzie. Na
krzesłach, taboretach, blatach, podłodze, a nawet na zmywarce.
Przekomarzali się, śmiali i rozmawiali.
Kiedy nastolatka weszła do środka, została powitana przez
gromkie „cześć”. Uśmiechnęła się mimowolnie.
— Asia… — Obróciła
się gwałtownie na dźwięk znajomego głosu.
Zmierzyła postać wzrokiem od stóp do głów. Bez słowa
ruszyła w stronę zastawionego stołu. Damian złapał ją za ramię. Spojrzała
na niego z naganą.
— Nie dotykaj mnie
— wysyczała i spróbowała wyszarpnąć rękę.
Na próżno jednak. Chłopak trzymał ją naprawdę mocno.
— Będziesz mnie
teraz ignorować? — zapytał, nie zwracając najmniejszej uwagi na próby
dziewczyny. — Myślałem, że rozumiesz, dlaczego ci wczoraj odmówiłem. — Jego
głos przepełniony był błaganiem.
— Rozumem.
Oczywiście, że tak — warknęła. — A. Teraz. Mnie. Puść — wycedziła przez zaciśnięte
zęby.
Pisnęła cicho, gdy chłopak przyciągnął ją do siebie. Teraz
ich twarze dzieliły centymetry. Joanna patrzyła mu prosto w oczy. Jej
własne pełne były zirytowania i nagany.
Wtem ktoś złapał ją za drugie ramię. Oboje automatycznie
spojrzeli kto to.
— Mówiła, żebyś ją
zostawił — warknął Emil i pociągnął dziewczynę w swoją stronę.
O mało nie straciła równowagi, ale blondyn mocno ją
trzymał. Joanna poczuła się jak kawałek mięsa, o który kłócą się dwa
wilki. Każdy chłopak ciągnął ją w swoją stronę. Spojrzała na ich twarze.
Malowała się na nich wściekłość i gotowość do walki.
— Puśćcie mnie.
Obaj. Natychmiast — powiedziała zirytowana.
Jednak żaden z nich nie chciał. Ich jedyną reakcją
było zwiększenie nacisku na jej ciało. Joanna czuła, że wszyscy na nią patrzą.
Oblała się rumieńcem. Na jej skórze zaczęły już tworzyć się siniaki. Złość ją
zalała.
— Puśćcie mnie! — krzyknęła.
Wyrwała się. Postąpiła kilka kroków do tyłu. Chłopcy
spojrzeli na nią zdumieni.
— Nie. Dotykajcie.
Mnie. Żaden. — Emil otworzył usta, by coś powiedzieć, i postąpił krok
naprzód.
Nastolatka instynktownie cofnęła się.
— Nie wolno wam
mnie dotykać, rozumiecie?! Mam już tego dość!
W kuchni zapadła krępująca cisza. Joanna obróciła się
na pięcie, by odejść, i wpadła na Pawła. Chłopak automatycznie ją objął.
Nastolatka wrzasnęła z irytacji. Zaskoczony brunet puścił ją.
— Zostawcie mnie do
cholery! — Wyminęła zdezorientowanego Pawła i wybiegła z pomieszczenia.
Trzasnęły wejściowe drzwi.
***
Joanna biegła ile sił w nogach. Wpadła do lasu.
Gałęzie boleśnie raniły ciało okryte jedynie bluzką na ramiączkach i krótkimi
spodenkami. Kretyni. Debile. Porywacze, pomyślała. Ja chcę do domu. Chcę do
mamy! Łzy stanęły jej w oczach.
Zatrzymała się. Spojrzała w górę. Korony drzew były
tak gęste, że promiennie słoneczne nie mogły się przedostać. Panowała upiorna
cisza przerywana tylko od czasu do czasu szumem liści. Nawet ptaki nie
śpiewały.
Nastolatka potarła dłońmi obolałe ramiona. Wściekłość na
chłopaków powoli opuszczała ciało.
Drgnęła, gdy usłyszała za sobą szmer. Obejrzała się
i zmarszczyła brwi, gdy niczego nie dostrzegła. Sekundę później trzasnęła
gałązka. Przestraszona nastolatka ruszyła do przodu, by wydostać się z niepokojącej
sytuacji.
Krzyknęła przerażona, gdy coś wpadło na nią z impetem
i przygwoździło do ziemi. W powietrzu rozległ się śmiech Emila.
Joanna zepchnęła z siebie chłopaka i wstała. Spojrzała na niego
z niedowierzaniem.
— Odbiło ci?! Mało
narozrabiałeś?!
Chłopak zaśmiał się tylko i ruszył w jej stronę.
Dziewczyna rozchyliła odruchowo wargi , gdy chłopak pocałował ją.
Ten jedyny raz pozwoliła na to. Odwzajemniła pocałunek.
Czuła się samotna. Była daleko od domu. Nawet nie wiedziała, gdzie dokładnie.
I chciała do mamy. Chciała do mamy, taty i siostry. Do rodziny.
Jednak wiedziała, że być może nigdy do nich nie wróci. Damian ją odrzucił
i tylko blondyn mógł dać jej odrobinę ciepła.
Sapnęła, gdy poczuła pod swoimi plecami korę. Ich oddechy
mieszały się ze sobą. Dziewczyna uniosła ręce i zarzuciła je na szyję
chłopaka, bo tak było wygodniej. Emil wsunął koniec języka w jej usta.
Rękami błądził po ciele. Przygwoździł ją sobą do drzewa i wpił się
boleśnie w jej wargi. Dziewczyna odrzuciła głowę w bok, chcąc nabrać
świeżego powietrza. Chłopak przeniósł usta na jej szyję. Kolanem rozłożył jej
nogi.
Sapnęła zaskoczona i otworzyła oczy.
— Nie. Nie mogę. Nie chcę — pomyślała.
— Puść mnie — powiedziała,
gdy Emil zaczął błądzić dłońmi po jej brzuchu i niebezpiecznie szybko
kierował się w stronę piersi. — Mówię poważnie. To mnie boli.
— Boli? Przecież ci
się podoba — odparł aroganckim tonem, nie przestając jej obmacywać.
Joanna spróbowała się wyrwać, ale chłopak przygniótł ją
swoim ciałem z całej siły. Łzy popłynęły po jej policzkach.
— Proszę, zostaw
mnie. Nie chcę! — pisnęła, gdy dłoń chłopaka powędrowała w stronę jej
spodenek.
— Nie drocz się
ze mną — warknął Emil. — Wszystkie tak mówicie, a potem się wam
podoba. Zobaczysz, będzie bardzo przyjemnie — wyszeptał dziewczynie na ucho
lubieżnym tonem.
Jej ciałem wstrząsnął dreszcz obrzydzenia.
— Widzisz? Już nie
możesz się doczekać. — Chłopak wziął jej reakcję za podniecenie.
Joanna po raz kolejny spróbowała się wyrwać. Stanęła mu na
nogę z całej siły. Jęknęła, gdy dostała w twarz. Czuła, jak policzek
parzy ją od uderzenia.
— Lubisz na ostro,
malutka? — wysyczał wściekły. — Miałem rację. Wszystkie jesteście takie same.
Najpierw kusicie, pokazujecie się nago, muskacie to niby przypadkiem, a potem
rozpaczacie, gdy już jakiś chłopak zechce spełnić waszą zachciankę. — Joanna
otworzyła szeroko oczy.
— Myślisz, że to
w hotelu… Że ja… Zrobiłam to specjalnie? — wykrztusiła trzęsącym się
z emocji głosem.
Chłopak nie odpowiedział. Usta przeniósł na jej piersi,
prawą ręką próbując rozpiąć spodnie. Joanna krzyknęła ile sił w płucach.
— Pomocy! Niech mi
ktoś pomoże! Ratunku!
Opadła na kolana i schowała twarz w dłoniach,
gdy ktoś odsunął od niej Emila.
Po sekundzie podniosła wzrok. Mniej więcej pół metra od
siebie stali Emil i Paweł. Dziewczyna skoczyła w ich stronę, by
rozdzielić, kiedy blondyn rzucił się na Pawła. Chłopak jakby jej nie zauważył.
Kiedy Paweł dostał z pięści w nos, Joanna
ruszyła w stronę domu. Biegła tak szybko, na ile pozwalało jej
roztrzęsione ciało. Po kilku minutach wpadła przez frontowe drzwi do środka.
Damian podniósł się gwałtownie z fotela.
— Co ci jest? — zapytał
przerażony, patrząc na nią z troską.
Dopiero wtedy nastolatka zauważyła, że Emil rozciął jej
wargę, gdy uderzył w twarz.
— Tam… w lesie…
Paweł i Emil… biją się… — wysapała, z trudem łapiąc powietrze.
Panika ogarnęła całe ciało. Damian złapał ją za ramiona,
gdy poleciała do przodu.
— Gdzie? — zapytał.
Jego głos był poważny i opanowany.
— W głębi
lasu. Tam… — wykrztusiła.
Machnęła jeszcze ręką w nieokreślonym kierunku, zanim
ciemność pochłonęła ją całkowicie.
***
Joanna podniosła się gwałtownie do pozycji siedzącej.
Rozejrzała się zdezorientowana. Zamrugała szybko. Po kilkunastu sekundach jej
wzrok odzyskał ostrość. Jęknęła cicho, gdy przebłyski wcześniejszych wydarzeń
przedostały się do umysłu.
Poranna sprzeczka z chłopakami. Wściekłe, mocne
uderzenia stóp o ziemię, gdy biegła, tłumiąc w sobie ochotę, by kogoś
zabić. Emil, jego niecierpliwe dłonie błądzące po jej ciele.
— Cholera — pomyślała i potrząsnęła
gwałtownie głową, jakby to miało sprawić, że pozbędzie się odrażających
wspomnień. Wstała powoli i syknęła z bólu. Czuła doskonale obtarte
plecy od ocierania nimi o korę, do której przygwoździł ją Emil. Policzek
w, który dostała, palił, a rozcięta warga piekła.
Kiedy zrobiła pierwszy krok, odezwał się Damian.
— Wybierasz się
dokądś? — W jego głosie pobrzmiewała nuta troski.
Dziewczyna odwróciła się w stronę, z której
dobiegał dźwięk. Chłopak wyłonił się z półcienia. Zacisnął zęby z całej
siły. Na jego twarzy znajdowało się mnóstwo zadrapań. Lewe oko było spuchnięte,
a pod prawym zrobiło się ogromne limo.
Mocniej zacisnął szczęki, gdy nastolatka dotknęła
opuszkami palców jego opuchniętego oka. Cofnęła rękę.
— Przepraszam — szepnęła.
Spojrzał na nią uważnie.
— No więc? Gdzie
chciałaś iść? — Jego twarz rozjaśnił uśmiech, chociaż oczy pozostały poważne.
— Do łazienki.
Muszę się umyć. Jak najszybciej. Wciąż czuję na sobie jego ręce i zapach.
Podniosła wzrok i cofnęła się z przestrachem. Mrok
spowił twarz chłopaka, nadając mu przerażającego wyglądu. Oczy pociemniały.
Wtem krzyknęła i odskoczyła do tyłu, gdy chłopak krzyknął.
— Zabiję go! — Jego
głos był donośny, przepełniony nienawiścią. — Zamorduję jak psa! — Dziewczyna
powoli ruszyła w jego stronę.
Uspokajającym gestem położyła mu dłoń na szerokiej piersi.
Damian odetchnął i odprężył się pod jej dotykiem.
— Już dobrze. Nic
mi się nie stało. Nie zdążył zrobić mi krzywdy. — Drgnęła, gdy chłopak dotknął
jej twarzy.
— Nic? — zakpił. — Widziałem
twoje plecy. Masz rozciętą wargę i spuchnięty policzek. Uderzył cię
w twarz. — Ledwie powstrzymywał wściekłość.
— Nic mi nie
będzie. Paweł… — urwała w połowie, gdy kolejne wspomnienie uderzyło
w nią z całej siły. — Co z nim? Czy nic mu nie jest? — Panika
ogarnęła ją całą.
— Cholera. Co z nim? Kurwa..
Chwyciła za swoje gardło. Nie mogła oddychać. Damian
złapał ją za ramiona i spojrzał prosto w twarz.
— Oddychaj.
Spokojnie i miarowo. Wdech, a potem wydech — mówił powoli i spokojnie
jak do dziecka.
Jednocześnie pokazywał jej, co ma robić. Po kilku
sekundach oddech dziewczyny się uspokoił. Klatka piersiowa unosiła się w równym
rytmie.
— Właśnie tak — powiedział,
a uśmiech rozjaśnił mu twarz.
Tym razem dosięgnął oczu. Joanna spojrzała na niego. Jej
wzrok domagał się odpowiedzi na pytanie, które zadała. Chłopak westchnął.
— Pobiegłem w stronę
lasu, gdy tylko położyłem cię do łóżka. Kiedy ich znalazłem, podbiegłem do
nich. W ostatniej chwili odciągnąłem Emila. Dostałem od niego w twarz.
Odepchnąłem go. Już miał się na mnie rzucić, ale dotarli inni. Odciągnęli
wyrywającego się chłopaka na bok. Po chwili zniknęli pośród drzew. Jeszcze
przez kilka minut słyszałem wykrzykiwane przez niego przekleństwa i groźby.
Pochyliłem się nad Pawłem. Nie byłem pewny, czy to on. Jego twarz pokrywała
krew. Tworzyła wokół ciała kałużę. Wziąłem go na ręce i przyniosłem tutaj.
Krople krwi znaczyły za nami ścieżkę. Stracił jej naprawdę dużo… — urwał, gdy
dziewczyna ze szlochem opadła na kolana.
Schowała twarz w dłoniach. To moja wina. Tylko ta
myśl wypełniała jej umysł.
Chłopak chciał ją podnieść, ale odepchnęła go.
— Miał kilka
złamań… — kontynuował. — Obrażenia wewnętrzne i uszkodzony kręg szyjny.
Pękła mu śledziona. Potrzeba było więcej niż jedną ludzką duszę, by go uleczyć.
— Ile? I jak
zabiliście tych ludzi? — zapytała ostro.
Chłopak odwrócił wzrok, gdy dostrzegł w jej oczach
obrzydzenie.
— Pytałam cię
o coś! Jak zabiliście tych ludzi? — Zerwała się na równe nogi.
Jej głos został zwielokrotniony przez płonący w niej
ogień. Chłopak spojrzał na nią zdumiony.
— Nie zabiliśmy ich
ciał. To nie było potrzebne — rzekł i zmarszczył brwi. — To by nie
podziałało. Paweł musiał pożywić się ich duszą, gdy byli żywi. — Przerażona
nastolatka cofnęła się o krok, gdy dotarło do niej, o czym mówił
Damian.
— Pozbawił ich
duszy, gdy byli żywi?! — Jej krzyk brzmiał histerycznie.
— Czy ktoś ci
o tym powiedział? Nikt ci nie wytłumaczył, że taka dusza ma szybsze
i lepsze działanie? Czym grozi takie wyssanie duszy? — zapytał z niedowierzaniem.
Pokręciła głową.
— Czy wiesz
przynajmniej, że Pożeracz może stać się zombie? — Nie była w stanie nic
wykrztusić, więc pokiwała tylko głową. — Kiedy wysysamy żywym ludziom duszę,
wtedy stają się zombie. Bez duszy ich ciało jest tylko rozpadającą się skorupą.
Ma tylko jedno pragnienie. Żywić się ludzkim ciałem. Zombie nie pamiętają, kim
byli wcześniej.
— Ile ludzi? — wykrztusiła,
gdy strach chwycił ją za serce.
— Dziesięć osób.
Tyle musiał unicestwić Paweł, by móc żyć…
***
— Cześć. — Emil
przycisnął Joannę do ściany.
Była piętnasta. Dziewczyna właśnie wyszła spod prysznica,
który brała siódmy raz dzisiaj. Jednak wciąż nie mogła pozbyć się uczucia rąk
blondyna na ciele. Wciąż czuła na sobie jego zapach.
— Nie dotykaj mnie
— wycedziła, z pogardą patrząc w oczy oprawcy.
Nawet nie próbowała się wyrwać. Nie miała szans z jego
silnym umięśnionym ciałem napędzanym dodatkowo przez testosteron.
— Nie zrobię ci
krzywdy — odparł arogancko.
Przybliżył swoje usta do jej ucha. Obrócił się gwałtownie,
gdy poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Upadł z jękiem na podłogę, gdy dostał
z pięści w twarz.
— Powiedziała,
żebyś ją zostawił! — Głos Damiana przepełniony był nienawiścią.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i wyminęła
trzymającego się za nos Emila.
— Dzię… — Rzuciła
się w stronę przyjaciela, gdy ten kopnął blondyna prosto w brzuch.
Przestraszona złapała go za ramię i spróbowała
odciągnąć.
— Zostaw go.
Będziesz miał tylko problemy, gdy Śmierć się dowie, że skatowałeś jej
najważniejszego pionka. — Chłopak jakby jej nie zauważył.
Kopał blondyna na oślep. Odsunął się dopiero, gdy Emil
stracił przytomność. Joanna pochyliła się nad blondynem. Delikatnie obmacała
jego ciało. Odetchnęła z ulgą.
— Chyba nic mu nie
złamałeś.
— Dlaczego to
robisz? — zapytał Damian.
Dziewczyna zamrugała szybko zaskoczona.
— Ale co robię? — zapytała,
nic nie rozumiejąc.
— Dlaczego jesteś
taka miła? Dla faceta, który cię uderzył i chciał zgwałcić!? Powinnaś
pozwolić mi go zakatować!
— Ja po prostu nie
wybaczyłabym sobie, gdybyś przeze mnie kogoś zabił. Nawet jeśli to ktoś pokroju
Emila. Nikt nie zasługuje na śmierć. Nieważne, co zrobił. Wystarczy, że musimy
zabijać zupełnie niewinnych ludzi, by przetrwać. — powiedziała, a Marta
w jej umyśle zachichotała złośliwie. Aśka pisnęła zaskoczona, gdy Damian
wziął ją w objęcia.
Chłopak zanurzył twarz w jej włosach. Wciągnął jej
zapach.
— Uwielbiam cię. — Jego
głos został stłumiony.
— Mógłbyś mnie
puścić? Nie mogę oddychać — powiedziała ze śmiechem, gdy chłopak mocniej
ją ścisnął.
— Nie mogę — odparł
z szerokim uśmiechem na ustach.
— Ale musisz. Chyba
nie chcesz mnie udusić? — zapytała, wciąż się śmiejąc.
Damian złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Joanna
zaskoczona nie zareagowała.
Chłopak oderwał się od niej, gdy nie odwzajemniła pocałunku.
— Przepraszam — powiedział.
Asia nie odezwała się, wciąż sparaliżowana. Damian
pochylił się nad Emilem i gwałtownie podniósł jego bezwładne ciało. Jego
twarz zdradzała skrajne obrzydzenie. Skręcił w prawo.
Joanna zmarszczyła brwi.
— Gdzie ty idziesz?
Jego pokój jest w przeciwną stronę — zapytała zdezorientowana.
— Przecież go tam
nie zaniosę. Idę do gabinetu lekarskiego. Musi go obejrzeć lekarz. Myślisz, że
skąd wiedzieliśmy o wszystkich obrażeniach Pawła? Przecież nie
zgadywaliśmy.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy zaskoczona.
— Mamy gabinet
lekarski?
— Serio? Zostałaś
wskrzeszona, możesz stać się zombie i jesteś zdziwiona tym, że mamy
gabinet lekarski? — zapytał chłopak z szerokim uśmiechem.
Joanna roześmiała się serdecznie. Natychmiast spoważniała,
gdy coś do niej dotarło.
— A czy nie ma
tam Pawła?
— Jest.
— Uważasz to za
dobry pomysł?
— Nie martw się.
Będę ich pilnować — odparł Damian.
— No to mnie
pocieszyłeś — powiedziała z przekąsem.
— Naprawdę nic się
nie stanie. Będę grzeczny — pocieszył ją i ruszył w stronę gabinetu.
Joanna patrzyła za nim, aż zniknął jej z oczu. Mimo
zapewnień Damiana, jej serce wciąż przepełniał niepokój.
***
Karolina i Paweł rozmawiali przyciszonymi głosami.
Chłopak po pożywieniu się duszami od razu wrócił do zdrowia. Karolina wraz
z Damianem poderżnęli gardła ciałom, by nie zdążyły zmienić się w zombie.
Para uniosła głowy, gdy ktoś kopniakiem otworzył drzwi. Do
środka wszedł Damian z Emilem na rękach. Karolina podniosła się
gwałtownie.
— Co jest? — zapytała.
Chłopak zignorował ją. Podszedł do jednego z wolnych
łóżek i brutalnie rzucił na nie ciało blondyna.
— Magda!
Z zaplecza wyszła kobieta. Była to blondynka, którą
Joanna spotkała na korytarzu. Kiedy dostrzegła Emila, jęknęła.
— Kolejny? — Spojrzała
Damianowi prosto w oczy. — Co mu się stało?
— Taki mały wypadek
— odparł oschle.
Kobieta zmierzyła go uważnym spojrzeniem, po czym
pochyliła się nad blondynem. Delikatnym, wprawnym ruchem podniosła mu koszulkę.
Karolina syknęła odruchowo, gdy dostrzegła ogromne siniaki na jego brzuchu.
— Ty mu to
zrobiłeś? — zapytała, nie podnosząc wzroku.
Delikatnie badała nieprzytomne ciało. Damian wzruszył
ramionami.
— Należało mu się —
odparł.
Kobieta nie skomentowała odpowiedzi.
— Jak się czuje
Asia? — zapytał Paweł.
Damian rzucił w jego stronę pogardliwe spojrzenie.
— A jak
myślisz? Jak może się czuć? Ten bydlak chciał ją zgwałcić.
— Była, gdy… — zaczął
chłopak. — Kiedy zajmowałeś się Emilem? — zapytał z niepokojem.
— Była. Właśnie
szedłem do jej pokoju, kiedy dostrzegłem go na korytarzu. — Wskazał głową
blondyna. — Stał przodem do ściany. Myślałem, że jest sam, ale gdy podszedłem,
bliżej dostrzegłem, że znów dobiera się do Aśki. No i ten. Nie
wytrzymałem. Walnąłem go w nos, a potem skopałem. Gdyby Asi tam nie było,
zabiłbym go tak, jak on chciał zabić ciebie. — Paweł poderwał się gwałtownie
z łóżka i skoczył w stronę Damiana.
— Pozwoliłeś, by na
to patrzyła?! — krzyknął. — Dobrze, wiesz jaka jest wrażliwa!
— Jest silniejsza
niż którykolwiek z nas — odparł spokojnie Damian. — I lepsza niż my.
Pomimo tego, co chciał zrobić ten bydlak, broniła go. Jeszcze sprawdzała, czy
nic mu nie połamałem — prychnął. — Ale podziękowała mi za obronę. Bardzo mi
podziękowała… — Chłopak złapał w locie pięść Pawła.
Zaśmiał się.
— Zazdrosny, Knyc?
— zapytał.
Jęknął, gdy brunet walnął go w brzuch.
— Stop! — warknęła
Magda. — Nie chcę tutaj żadnych bójek. Już dość na dzisiaj. — Zwróciła się
w stronę Karoliny. — Potrzebuję jednego człowieka. — Dziewczyna chciała
zaprotestować, ale ostre spojrzenie kobiety skutecznie ją odciągnęło od tego
pomysłu.
Rzuciła tylko w stronę Pawła przepraszające
spojrzenie i wybiegła z pomieszczenia.
— Wy też możecie
już iść — rzuciła Magda w stronę chłopaków.
Damian z jękiem wyprostował się. Spojrzał na Pawła
z pogardą, po czym wyszedł. Paweł zerknął na nieprzytomne ciało Emila, po
czym odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.
W gabinecie tykał zegar.
Betowanie: Ces :3
To było boskie, te wszystkie sceny, zazdrość... Emil - jak on mógł to zrobić, szkoda, że Damian patrzył na to, że Aśka jest w pobliżu. Ja na jego miejscu zabiłabym drania nawet drewnianą łyżką do bigosu. Chłopacy zaczęli rywalizować, coś czuję, że następne rozdziały przyniosą nam bardzo dużo zabawy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
:)
Ohooo... no to się porobiło :D.
OdpowiedzUsuńI... poważnie dałaś radę napisać w tydzień?! Wow!
A tymczasem zapraszam do mnie, ja dopiero zaczynam w blogosferze i przydałaby mi się opinia kogoś kto się na tym zna :)
http://touch-of-silence.blogspot.com/
Trafiłam tu przypadkiem i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to kolorystyka, szablon i menu więc postanowiłam pozostać dłużej i poczytać trochę. Rozdział niesamowicie mi się podoba. To jaka jest Joanna i zachowanie trzech chłopaków. Wiadomo Emila to już nienawidzę, a co do Pawła nie wiem wydaję się być spoko, ale nie czuję by mogło coś być między nim a Asią. Natomiast Damian on mi się bardzo podoba. Jest słodki. Czekam na kolejna dawkę emocji, bo te mnie pobudziły do dalszego czytania. Proszę,abyś informowała mnie o kolejnych rozdziałach na imagine-depths.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwa pomysłów i weny :D
ŁAZAAH!
OdpowiedzUsuń„Była niedziela, dziewiąta rano. Joanna zeszła na dół i weszła do kuchni.”
Dlaczego ja?! *le TV show po raz drugi*
Działają mi już cudzysłowy, cieszysz się?
Merlinie, jej głupota powinna wylewać się uszami.
Dobra chłopaki, lewe udko dla Emila, prawe dla Pawełka, piersi dla Marty, brzuszek dla Damiana, a głowa na ścianę, ok?
Mam dosyć tego ciągłego całowania. Już mnie mdli.
Może zabiją Emila zamiast Pawła? *___*
Boże, jak ja nienawidzę, gdy główna bohaterka jest ofiarą.
Zombie, zombie, zombie.
Nawet nie czujesz, kiedy rymujesz, bejbe.
„Mimo zapewnień Damiana, jej serce wciąż przepełniał niepokój.”
Truuudneee spraaawyyy~
Potrzebuję 10 jednostek morfiny.
Potrzebuję jednego człowieka.
No, coż. Co kto woli :D
I got a crush on you
I hope you feel
The way that I do
I get a rush
When I'm with you
Ooh, I got a crush on you
A crush on you
Radioaktywna CeS
Wiem co mi nie gra! Już wiem :D Po prostu cała akcja dzieje się w zbyt małym przepływie czasowym. Rozumiem, że chcesz wartko prowadzić całą fabułę i fakt to ci wychodzi, ale zdarzenia następują minuta po minucie. Gdybyś postarała się rozwlec wszystko na dni, z pewnością akcja wydawałaby się bardziej prawdziwa. W tym opowiadaniu widzę twoje pragnienia i rządzę, pokazujesz nam wiele z siebie, ale jeśli chciałabyś kiedyś je wydać, musisz pomyśleć nad rozciągnięciem wszystkiego w czasie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;]