środa, 8 maja 2013

Rozdział IX "Pobicie"


Była niedziela, dziewiąta rano. Joanna zeszła na dół i weszła do kuchni. Pomieszczenie wypełnione było Pożeraczami. Z każdą kolejną sekundą harmider narastał. Ludzie siedzieli dosłownie wszędzie. Na krzesłach, taboretach, blatach, podłodze, a nawet na zmywarce. Przekomarzali się, śmiali i rozmawiali.
Kiedy nastolatka weszła do środka, została powitana przez gromkie „cześć”. Uśmiechnęła się mimowolnie.
 — Asia… — Obróciła się gwałtownie na dźwięk znajomego głosu.
Zmierzyła postać wzrokiem od stóp do głów. Bez słowa ruszyła w stronę zastawionego stołu. Damian złapał ją za ramię. Spojrzała na niego z naganą.
 — Nie dotykaj mnie — wysyczała i spróbowała wyszarpnąć rękę.
Na próżno jednak. Chłopak trzymał ją naprawdę mocno.
 — Będziesz mnie teraz ignorować? — zapytał, nie zwracając najmniejszej uwagi na próby dziewczyny. — Myślałem, że rozumiesz, dlaczego ci wczoraj odmówiłem. — Jego głos przepełniony był błaganiem.
 — Rozumem. Oczywiście, że tak — warknęła. — A. Teraz. Mnie. Puść — wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Pisnęła cicho, gdy chłopak przyciągnął ją do siebie. Teraz ich twarze dzieliły centymetry. Joanna patrzyła mu prosto w oczy. Jej własne pełne były zirytowania i nagany.
Wtem ktoś złapał ją za drugie ramię. Oboje automatycznie spojrzeli kto to.
 — Mówiła, żebyś ją zostawił — warknął Emil i pociągnął dziewczynę w swoją stronę.
O mało nie straciła równowagi, ale blondyn mocno ją trzymał. Joanna poczuła się jak kawałek mięsa, o który kłócą się dwa wilki. Każdy chłopak ciągnął ją w swoją stronę. Spojrzała na ich twarze. Malowała się na nich wściekłość i gotowość do walki.
 — Puśćcie mnie. Obaj. Natychmiast — powiedziała zirytowana.
Jednak żaden z nich nie chciał. Ich jedyną reakcją było zwiększenie nacisku na jej ciało. Joanna czuła, że wszyscy na nią patrzą. Oblała się rumieńcem. Na jej skórze zaczęły już tworzyć się siniaki. Złość ją zalała.
 — Puśćcie mnie! — krzyknęła.
Wyrwała się. Postąpiła kilka kroków do tyłu. Chłopcy spojrzeli na nią zdumieni.
 — Nie. Dotykajcie. Mnie. Żaden. — Emil otworzył usta, by coś powiedzieć, i postąpił krok naprzód.
Nastolatka instynktownie cofnęła się.
 — Nie wolno wam mnie dotykać, rozumiecie?! Mam już tego dość!
W kuchni zapadła krępująca cisza. Joanna obróciła się na pięcie, by odejść, i wpadła na Pawła. Chłopak automatycznie ją objął. Nastolatka wrzasnęła z irytacji. Zaskoczony brunet puścił ją.
 — Zostawcie mnie do cholery! — Wyminęła zdezorientowanego Pawła i wybiegła z pomieszczenia.
Trzasnęły wejściowe drzwi.

***

Joanna biegła ile sił w nogach. Wpadła do lasu. Gałęzie boleśnie raniły ciało okryte jedynie bluzką na ramiączkach i krótkimi spodenkami. Kretyni. Debile. Porywacze, pomyślała. Ja chcę do domu. Chcę do mamy! Łzy stanęły jej w oczach.
Zatrzymała się. Spojrzała w górę. Korony drzew były tak gęste, że promiennie słoneczne nie mogły się przedostać. Panowała upiorna cisza przerywana tylko od czasu do czasu szumem liści. Nawet ptaki nie śpiewały.
Nastolatka potarła dłońmi obolałe ramiona. Wściekłość na chłopaków powoli opuszczała ciało.
Drgnęła, gdy usłyszała za sobą szmer. Obejrzała się i zmarszczyła brwi, gdy niczego nie dostrzegła. Sekundę później trzasnęła gałązka. Przestraszona nastolatka ruszyła do przodu, by wydostać się z niepokojącej sytuacji.
Krzyknęła przerażona, gdy coś wpadło na nią z impetem i przygwoździło do ziemi. W powietrzu rozległ się śmiech Emila. Joanna zepchnęła z siebie chłopaka i wstała. Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
 — Odbiło ci?! Mało narozrabiałeś?!
Chłopak zaśmiał się tylko i ruszył w jej stronę. Dziewczyna rozchyliła odruchowo wargi , gdy chłopak pocałował ją.
Ten jedyny raz pozwoliła na to. Odwzajemniła pocałunek. Czuła się samotna. Była daleko od domu. Nawet nie wiedziała, gdzie dokładnie. I chciała do mamy. Chciała do mamy, taty i siostry. Do rodziny. Jednak wiedziała, że być może nigdy do nich nie wróci. Damian ją odrzucił i tylko blondyn mógł dać jej odrobinę ciepła.
Sapnęła, gdy poczuła pod swoimi plecami korę. Ich oddechy mieszały się ze sobą. Dziewczyna uniosła ręce i zarzuciła je na szyję chłopaka, bo tak było wygodniej. Emil wsunął koniec języka w jej usta. Rękami błądził po ciele. Przygwoździł ją sobą do drzewa i wpił się boleśnie w jej wargi. Dziewczyna odrzuciła głowę w bok, chcąc nabrać świeżego powietrza. Chłopak przeniósł usta na jej szyję. Kolanem rozłożył jej nogi.
Sapnęła zaskoczona i otworzyła oczy.
 — Nie. Nie mogę. Nie chcę — pomyślała.
 — Puść mnie — powiedziała, gdy Emil zaczął błądzić dłońmi po jej brzuchu i niebezpiecznie szybko kierował się w stronę piersi. — Mówię poważnie. To mnie boli.
 — Boli? Przecież ci się podoba — odparł aroganckim tonem, nie przestając jej obmacywać.
Joanna spróbowała się wyrwać, ale chłopak przygniótł ją swoim ciałem z całej siły. Łzy popłynęły po jej policzkach.
 — Proszę, zostaw mnie. Nie chcę! — pisnęła, gdy dłoń chłopaka powędrowała w stronę jej spodenek.
 — Nie drocz się ze mną — warknął Emil. — Wszystkie tak mówicie, a potem się wam podoba. Zobaczysz, będzie bardzo przyjemnie — wyszeptał dziewczynie na ucho lubieżnym tonem.
Jej ciałem wstrząsnął dreszcz obrzydzenia.
 — Widzisz? Już nie możesz się doczekać. — Chłopak wziął jej reakcję za podniecenie.
Joanna po raz kolejny spróbowała się wyrwać. Stanęła mu na nogę z całej siły. Jęknęła, gdy dostała w twarz. Czuła, jak policzek parzy ją od uderzenia.
 — Lubisz na ostro, malutka? — wysyczał wściekły. — Miałem rację. Wszystkie jesteście takie same. Najpierw kusicie, pokazujecie się nago, muskacie to niby przypadkiem, a potem rozpaczacie, gdy już jakiś chłopak zechce spełnić waszą zachciankę. — Joanna otworzyła szeroko oczy.
 — Myślisz, że to w hotelu… Że ja… Zrobiłam to specjalnie? — wykrztusiła trzęsącym się z emocji głosem.
Chłopak nie odpowiedział. Usta przeniósł na jej piersi, prawą ręką próbując rozpiąć spodnie. Joanna krzyknęła ile sił w płucach.
 — Pomocy! Niech mi ktoś pomoże! Ratunku!
Opadła na kolana i schowała twarz w dłoniach, gdy ktoś odsunął od niej Emila.
Po sekundzie podniosła wzrok. Mniej więcej pół metra od siebie stali Emil i Paweł. Dziewczyna skoczyła w ich stronę, by rozdzielić, kiedy blondyn rzucił się na Pawła. Chłopak jakby jej nie zauważył.
Kiedy Paweł dostał z pięści w nos, Joanna ruszyła w stronę domu. Biegła tak szybko, na ile pozwalało jej roztrzęsione ciało. Po kilku minutach wpadła przez frontowe drzwi do środka. Damian podniósł się gwałtownie z fotela.
 — Co ci jest? — zapytał przerażony, patrząc na nią z troską.
Dopiero wtedy nastolatka zauważyła, że Emil rozciął jej wargę, gdy uderzył w twarz.
 — Tam… w lesie… Paweł i Emil… biją się… — wysapała, z trudem łapiąc powietrze.
Panika ogarnęła całe ciało. Damian złapał ją za ramiona, gdy poleciała do przodu.
 — Gdzie? — zapytał.
Jego głos był poważny i opanowany.
 — W głębi lasu. Tam… — wykrztusiła.
Machnęła jeszcze ręką w nieokreślonym kierunku, zanim ciemność pochłonęła ją całkowicie.

***

Joanna podniosła się gwałtownie do pozycji siedzącej. Rozejrzała się zdezorientowana. Zamrugała szybko. Po kilkunastu sekundach jej wzrok odzyskał ostrość. Jęknęła cicho, gdy przebłyski wcześniejszych wydarzeń przedostały się do umysłu.
Poranna sprzeczka z chłopakami. Wściekłe, mocne uderzenia stóp o ziemię, gdy biegła, tłumiąc w sobie ochotę, by kogoś zabić. Emil, jego niecierpliwe dłonie błądzące po jej ciele.
 — Cholera — pomyślała i potrząsnęła gwałtownie głową, jakby to miało sprawić, że pozbędzie się odrażających wspomnień. Wstała powoli i syknęła z bólu. Czuła doskonale obtarte plecy od ocierania nimi o korę, do której przygwoździł ją Emil. Policzek w, który dostała, palił, a rozcięta warga piekła.
Kiedy zrobiła pierwszy krok, odezwał się Damian.
 — Wybierasz się dokądś? — W jego głosie pobrzmiewała nuta troski.
Dziewczyna odwróciła się w stronę, z której dobiegał dźwięk. Chłopak wyłonił się z półcienia. Zacisnął zęby z całej siły. Na jego twarzy znajdowało się mnóstwo zadrapań. Lewe oko było spuchnięte, a pod prawym zrobiło się ogromne limo.
Mocniej zacisnął szczęki, gdy nastolatka dotknęła opuszkami palców jego opuchniętego oka. Cofnęła rękę.
 — Przepraszam — szepnęła.
Spojrzał na nią uważnie.
 — No więc? Gdzie chciałaś iść? — Jego twarz rozjaśnił uśmiech, chociaż oczy pozostały poważne.
 — Do łazienki. Muszę się umyć. Jak najszybciej. Wciąż czuję na sobie jego ręce i zapach.
Podniosła wzrok i cofnęła się z przestrachem. Mrok spowił twarz chłopaka, nadając mu przerażającego wyglądu. Oczy pociemniały. Wtem krzyknęła i odskoczyła do tyłu, gdy chłopak krzyknął.
 — Zabiję go! — Jego głos był donośny, przepełniony nienawiścią. — Zamorduję jak psa! — Dziewczyna powoli ruszyła w jego stronę.
Uspokajającym gestem położyła mu dłoń na szerokiej piersi. Damian odetchnął i odprężył się pod jej dotykiem.
 — Już dobrze. Nic mi się nie stało. Nie zdążył zrobić mi krzywdy. — Drgnęła, gdy chłopak dotknął jej twarzy.
 — Nic? — zakpił. — Widziałem twoje plecy. Masz rozciętą wargę i spuchnięty policzek. Uderzył cię w twarz. — Ledwie powstrzymywał wściekłość.
 — Nic mi nie będzie. Paweł… — urwała w połowie, gdy kolejne wspomnienie uderzyło w nią z całej siły. — Co z nim? Czy nic mu nie jest? — Panika ogarnęła ją całą.
 — Cholera. Co z nim? Kurwa..
Chwyciła za swoje gardło. Nie mogła oddychać. Damian złapał ją za ramiona i spojrzał prosto w twarz.
 — Oddychaj. Spokojnie i miarowo. Wdech, a potem wydech — mówił powoli i spokojnie jak do dziecka.
Jednocześnie pokazywał jej, co ma robić. Po kilku sekundach oddech dziewczyny się uspokoił. Klatka piersiowa unosiła się w równym rytmie.
 — Właśnie tak — powiedział, a uśmiech rozjaśnił mu twarz.
Tym razem dosięgnął oczu. Joanna spojrzała na niego. Jej wzrok domagał się odpowiedzi na pytanie, które zadała. Chłopak westchnął.
 — Pobiegłem w stronę lasu, gdy tylko położyłem cię do łóżka. Kiedy ich znalazłem, podbiegłem do nich. W ostatniej chwili odciągnąłem Emila. Dostałem od niego w twarz. Odepchnąłem go. Już miał się na mnie rzucić, ale dotarli inni. Odciągnęli wyrywającego się chłopaka na bok. Po chwili zniknęli pośród drzew. Jeszcze przez kilka minut słyszałem wykrzykiwane przez niego przekleństwa i groźby. Pochyliłem się nad Pawłem. Nie byłem pewny, czy to on. Jego twarz pokrywała krew. Tworzyła wokół ciała kałużę. Wziąłem go na ręce i przyniosłem tutaj. Krople krwi znaczyły za nami ścieżkę. Stracił jej naprawdę dużo… — urwał, gdy dziewczyna ze szlochem opadła na kolana.
Schowała twarz w dłoniach. To moja wina. Tylko ta myśl wypełniała jej umysł.
Chłopak chciał ją podnieść, ale odepchnęła go.
 — Miał kilka złamań… — kontynuował. — Obrażenia wewnętrzne i uszkodzony kręg szyjny. Pękła mu śledziona. Potrzeba było więcej niż jedną ludzką duszę, by go uleczyć.
 — Ile? I jak zabiliście tych ludzi? — zapytała ostro.
Chłopak odwrócił wzrok, gdy dostrzegł w jej oczach obrzydzenie.
 — Pytałam cię o coś! Jak zabiliście tych ludzi? — Zerwała się na równe nogi.
Jej głos został zwielokrotniony przez płonący w niej ogień. Chłopak spojrzał na nią zdumiony.
 — Nie zabiliśmy ich ciał. To nie było potrzebne — rzekł i zmarszczył brwi. — To by nie podziałało. Paweł musiał pożywić się ich duszą, gdy byli żywi. — Przerażona nastolatka cofnęła się o krok, gdy dotarło do niej, o czym mówił Damian.
 — Pozbawił ich duszy, gdy byli żywi?! — Jej krzyk brzmiał histerycznie.
 — Czy ktoś ci o tym powiedział? Nikt ci nie wytłumaczył, że taka dusza ma szybsze i lepsze działanie? Czym grozi takie wyssanie duszy? — zapytał z niedowierzaniem.
Pokręciła głową.
 — Czy wiesz przynajmniej, że Pożeracz może stać się zombie? — Nie była w stanie nic wykrztusić, więc pokiwała tylko głową. — Kiedy wysysamy żywym ludziom duszę, wtedy stają się zombie. Bez duszy ich ciało jest tylko rozpadającą się skorupą. Ma tylko jedno pragnienie. Żywić się ludzkim ciałem. Zombie nie pamiętają, kim byli wcześniej.
 — Ile ludzi? — wykrztusiła, gdy strach chwycił ją za serce.
 — Dziesięć osób. Tyle musiał unicestwić Paweł, by móc żyć…

***

 — Cześć. — Emil przycisnął Joannę do ściany.
Była piętnasta. Dziewczyna właśnie wyszła spod prysznica, który brała siódmy raz dzisiaj. Jednak wciąż nie mogła pozbyć się uczucia rąk blondyna na ciele. Wciąż czuła na sobie jego zapach.
 — Nie dotykaj mnie — wycedziła, z pogardą patrząc w oczy oprawcy.
Nawet nie próbowała się wyrwać. Nie miała szans z jego silnym umięśnionym ciałem napędzanym dodatkowo przez testosteron.
 — Nie zrobię ci krzywdy — odparł arogancko.
Przybliżył swoje usta do jej ucha. Obrócił się gwałtownie, gdy poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Upadł z jękiem na podłogę, gdy dostał z pięści w twarz.
 — Powiedziała, żebyś ją zostawił! — Głos Damiana przepełniony był nienawiścią.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i wyminęła trzymającego się za nos Emila.
 — Dzię… — Rzuciła się w stronę przyjaciela, gdy ten kopnął blondyna prosto w brzuch.
Przestraszona złapała go za ramię i spróbowała odciągnąć.
 — Zostaw go. Będziesz miał tylko problemy, gdy Śmierć się dowie, że skatowałeś jej najważniejszego pionka. — Chłopak jakby jej nie zauważył.
Kopał blondyna na oślep. Odsunął się dopiero, gdy Emil stracił przytomność. Joanna pochyliła się nad blondynem. Delikatnie obmacała jego ciało. Odetchnęła z ulgą.
 — Chyba nic mu nie złamałeś.
 — Dlaczego to robisz? — zapytał Damian.
Dziewczyna zamrugała szybko zaskoczona.
 — Ale co robię? — zapytała, nic nie rozumiejąc.
 — Dlaczego jesteś taka miła? Dla faceta, który cię uderzył i chciał zgwałcić!? Powinnaś pozwolić mi go zakatować!
 — Ja po prostu nie wybaczyłabym sobie, gdybyś przeze mnie kogoś zabił. Nawet jeśli to ktoś pokroju Emila. Nikt nie zasługuje na śmierć. Nieważne, co zrobił. Wystarczy, że musimy zabijać zupełnie niewinnych ludzi, by przetrwać. — powiedziała, a Marta w jej umyśle zachichotała złośliwie. Aśka pisnęła zaskoczona, gdy Damian wziął ją w objęcia.
Chłopak zanurzył twarz w jej włosach. Wciągnął jej zapach.
 — Uwielbiam cię. — Jego głos został stłumiony.
 — Mógłbyś mnie puścić? Nie mogę oddychać — powiedziała ze śmiechem, gdy chłopak mocniej ją ścisnął.
 — Nie mogę — odparł z szerokim uśmiechem na ustach.
 — Ale musisz. Chyba nie chcesz mnie udusić? — zapytała, wciąż się śmiejąc.
Damian złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Joanna zaskoczona nie zareagowała.
Chłopak oderwał się od niej, gdy nie odwzajemniła pocałunku.
 — Przepraszam — powiedział.
Asia nie odezwała się, wciąż sparaliżowana. Damian pochylił się nad Emilem i gwałtownie podniósł jego bezwładne ciało. Jego twarz zdradzała skrajne obrzydzenie. Skręcił w prawo.
Joanna zmarszczyła brwi.
 — Gdzie ty idziesz? Jego pokój jest w przeciwną stronę — zapytała zdezorientowana.
 — Przecież go tam nie zaniosę. Idę do gabinetu lekarskiego. Musi go obejrzeć lekarz. Myślisz, że skąd wiedzieliśmy o wszystkich obrażeniach Pawła? Przecież nie zgadywaliśmy.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy zaskoczona.
 — Mamy gabinet lekarski?
 — Serio? Zostałaś wskrzeszona, możesz stać się zombie i jesteś zdziwiona tym, że mamy gabinet lekarski? — zapytał chłopak z szerokim uśmiechem.
Joanna roześmiała się serdecznie. Natychmiast spoważniała, gdy coś do niej dotarło.
 — A czy nie ma tam Pawła?
 — Jest.
 — Uważasz to za dobry pomysł?
 — Nie martw się. Będę ich pilnować — odparł Damian.
 — No to mnie pocieszyłeś — powiedziała z przekąsem.
 — Naprawdę nic się nie stanie. Będę grzeczny — pocieszył ją i ruszył w stronę gabinetu.
Joanna patrzyła za nim, aż zniknął jej z oczu. Mimo zapewnień Damiana, jej serce wciąż przepełniał niepokój.

***

Karolina i Paweł rozmawiali przyciszonymi głosami. Chłopak po pożywieniu się duszami od razu wrócił do zdrowia. Karolina wraz z Damianem poderżnęli gardła ciałom, by nie zdążyły zmienić się w zombie.
Para uniosła głowy, gdy ktoś kopniakiem otworzył drzwi. Do środka wszedł Damian z Emilem na rękach. Karolina podniosła się gwałtownie.
 — Co jest? — zapytała.
Chłopak zignorował ją. Podszedł do jednego z wolnych łóżek i brutalnie rzucił na nie ciało blondyna.
 — Magda!
Z zaplecza wyszła kobieta. Była to blondynka, którą Joanna spotkała na korytarzu. Kiedy dostrzegła Emila, jęknęła.
 — Kolejny? — Spojrzała Damianowi prosto w oczy. — Co mu się stało?
 — Taki mały wypadek — odparł oschle.
Kobieta zmierzyła go uważnym spojrzeniem, po czym pochyliła się nad blondynem. Delikatnym, wprawnym ruchem podniosła mu koszulkę. Karolina syknęła odruchowo, gdy dostrzegła ogromne siniaki na jego brzuchu.
 — Ty mu to zrobiłeś? — zapytała, nie podnosząc wzroku.
Delikatnie badała nieprzytomne ciało. Damian wzruszył ramionami.
 — Należało mu się — odparł.
Kobieta nie skomentowała odpowiedzi.
 — Jak się czuje Asia? — zapytał Paweł.
Damian rzucił w jego stronę pogardliwe spojrzenie.
 — A jak myślisz? Jak może się czuć? Ten bydlak chciał ją zgwałcić.
 — Była, gdy… — zaczął chłopak. — Kiedy zajmowałeś się Emilem? — zapytał z niepokojem.
 — Była. Właśnie szedłem do jej pokoju, kiedy dostrzegłem go na korytarzu. — Wskazał głową blondyna. — Stał przodem do ściany. Myślałem, że jest sam, ale gdy podszedłem, bliżej dostrzegłem, że znów dobiera się do Aśki. No i ten. Nie wytrzymałem. Walnąłem go w nos, a potem skopałem. Gdyby Asi tam nie było, zabiłbym go tak, jak on chciał zabić ciebie. — Paweł poderwał się gwałtownie z łóżka i skoczył w stronę Damiana.
 — Pozwoliłeś, by na to patrzyła?! — krzyknął. — Dobrze, wiesz jaka jest wrażliwa!
 — Jest silniejsza niż którykolwiek z nas — odparł spokojnie Damian. — I lepsza niż my. Pomimo tego, co chciał zrobić ten bydlak, broniła go. Jeszcze sprawdzała, czy nic mu nie połamałem — prychnął. — Ale podziękowała mi za obronę. Bardzo mi podziękowała… — Chłopak złapał w locie pięść Pawła.
Zaśmiał się.
 — Zazdrosny, Knyc? — zapytał.
Jęknął, gdy brunet walnął go w brzuch.
 — Stop! — warknęła Magda. — Nie chcę tutaj żadnych bójek. Już dość na dzisiaj. — Zwróciła się w stronę Karoliny. — Potrzebuję jednego człowieka. — Dziewczyna chciała zaprotestować, ale ostre spojrzenie kobiety skutecznie ją odciągnęło od tego pomysłu.
Rzuciła tylko w stronę Pawła przepraszające spojrzenie i wybiegła z pomieszczenia.
 — Wy też możecie już iść — rzuciła Magda w stronę chłopaków.
Damian z jękiem wyprostował się. Spojrzał na Pawła z pogardą, po czym wyszedł. Paweł zerknął na nieprzytomne ciało Emila, po czym odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.

W gabinecie tykał zegar.





Betowanie: Ces :3

5 komentarzy:

  1. To było boskie, te wszystkie sceny, zazdrość... Emil - jak on mógł to zrobić, szkoda, że Damian patrzył na to, że Aśka jest w pobliżu. Ja na jego miejscu zabiłabym drania nawet drewnianą łyżką do bigosu. Chłopacy zaczęli rywalizować, coś czuję, że następne rozdziały przyniosą nam bardzo dużo zabawy.
    pozdrawiam.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohooo... no to się porobiło :D.
    I... poważnie dałaś radę napisać w tydzień?! Wow!
    A tymczasem zapraszam do mnie, ja dopiero zaczynam w blogosferze i przydałaby mi się opinia kogoś kto się na tym zna :)
    http://touch-of-silence.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam tu przypadkiem i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to kolorystyka, szablon i menu więc postanowiłam pozostać dłużej i poczytać trochę. Rozdział niesamowicie mi się podoba. To jaka jest Joanna i zachowanie trzech chłopaków. Wiadomo Emila to już nienawidzę, a co do Pawła nie wiem wydaję się być spoko, ale nie czuję by mogło coś być między nim a Asią. Natomiast Damian on mi się bardzo podoba. Jest słodki. Czekam na kolejna dawkę emocji, bo te mnie pobudziły do dalszego czytania. Proszę,abyś informowała mnie o kolejnych rozdziałach na imagine-depths.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa pomysłów i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ŁAZAAH!

    „Była niedziela, dziewiąta rano. Joanna zeszła na dół i weszła do kuchni.”
    Dlaczego ja?! *le TV show po raz drugi*

    Działają mi już cudzysłowy, cieszysz się?

    Merlinie, jej głupota powinna wylewać się uszami.

    Dobra chłopaki, lewe udko dla Emila, prawe dla Pawełka, piersi dla Marty, brzuszek dla Damiana, a głowa na ścianę, ok?

    Mam dosyć tego ciągłego całowania. Już mnie mdli.

    Może zabiją Emila zamiast Pawła? *___*

    Boże, jak ja nienawidzę, gdy główna bohaterka jest ofiarą.

    Zombie, zombie, zombie.

    Nawet nie czujesz, kiedy rymujesz, bejbe.

    „Mimo zapewnień Damiana, jej serce wciąż przepełniał niepokój.”
    Truuudneee spraaawyyy~

    Potrzebuję 10 jednostek morfiny.
    Potrzebuję jednego człowieka.
    No, coż. Co kto woli :D

    I got a crush on you
    I hope you feel
    The way that I do
    I get a rush
    When I'm with you
    Ooh, I got a crush on you
    A crush on you


    Radioaktywna CeS

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem co mi nie gra! Już wiem :D Po prostu cała akcja dzieje się w zbyt małym przepływie czasowym. Rozumiem, że chcesz wartko prowadzić całą fabułę i fakt to ci wychodzi, ale zdarzenia następują minuta po minucie. Gdybyś postarała się rozwlec wszystko na dni, z pewnością akcja wydawałaby się bardziej prawdziwa. W tym opowiadaniu widzę twoje pragnienia i rządzę, pokazujesz nam wiele z siebie, ale jeśli chciałabyś kiedyś je wydać, musisz pomyśleć nad rozciągnięciem wszystkiego w czasie :)
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń